Firma Press-Service kilka dni temu wygrała przetarg na monitoring mediów dla Ministerstwa Sprawiedliwości od 1 grudnia 2009 do 30 listopada 2010. Za usługę dostanie 57 tys. zł. Problem w tym, że firma nie ma podpisanej umowy z ReproPolem, który reprezentuje interesy 19 wydawców i ich 152 tytułów. Oznacza to, że Press-Service działa jak paser – mówi Jan Rurański, prezes ReproPolu.
Press-Service, jedna z największych firm zajmującej się „prasówkami" na rynku nie płaci wydawcom należnych im tantiem. Druga największa firma press-clippingowa, czyli Instytut Monitoringu Prasy (IMM) też nie ma podpisanej umowy z ReproPolem i zasłania się tym samym artykułem, co ich konkurent – art. 30 ustawy o prawie autorskim, który zezwala na sporządzanie i rozpowszechnianie opracowań fragmentów już opublikowanych materiałów.
Ten sam artykuł mówi jednak, że za darmo można udostępniać tego typu treści jedynie „ośrodkom informacji lub dokumentacji". Zdaniem wydawców ten przepis jest naginany, bo materiały przetwarzają firmy, które nie prowadzą działalności naukowej. Cała sprawa rozbija się oczywiście o pieniądze - licencja od ReproPolu oznacza konieczność oddania wydawcom ok. 10% przychodów z monitoringu.
„Puls Biznesu", pl
Ten sam artykuł mówi jednak, że za darmo można udostępniać tego typu treści jedynie „ośrodkom informacji lub dokumentacji". Zdaniem wydawców ten przepis jest naginany, bo materiały przetwarzają firmy, które nie prowadzą działalności naukowej. Cała sprawa rozbija się oczywiście o pieniądze - licencja od ReproPolu oznacza konieczność oddania wydawcom ok. 10% przychodów z monitoringu.
„Puls Biznesu", pl