Lokata PKO BP nie przyniosła żadnego zysku

Lokata PKO BP nie przyniosła żadnego zysku

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. WPROST
Półtora roku temu była wielka kampania reklamowa i obietnica do 7 proc. zysku w skali roku. Niestety, słynna Lokata Olimpijska banku PKO BP zakończyła się właśnie spektakularną klapą. Klienci nie zarobili na niej ani grosza.
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza" lokata Olimpijska była bodaj pierwszym w historii PKO BP tak mocno promowanym produktem strukturyzowanym. I chyba jedynym w polskiej bankowości, który miał aż tak mocne wejście. PKO BP, by skusić klientów do jej założenia, przeprowadził nawet specjalną kampanię reklamową z telewizyjnym spotem pt. "Sztafeta". Bank nie ujawnił, ile pieniędzy zebrał od klientów dzięki tej promocji.

W odróżnieniu od zwykłych lokat, z których od lat słynął PKO BP, Lokata Olimpijska nie gwarantowała pewnego zysku. Była de facto zakładem o kurs euro. Jeśli podczas kolejnych comiesięcznych odczytów mieściłby się on w wyznaczonych widełkach, klient otrzymywałby odsetki. W najbardziej optymistycznym wariancie mogły one sięgnąć prawie 10 proc. w 16-miesięcznym okresie trwania lokaty, czyli 7 proc. w skali roku.
Lokata Olimpijska skończyła się pod koniec listopada i już wiadomo, że klienci, którzy dali się skusić reklamie i namowom doradców w bankowych okienkach, nie zarobili ani grosza. Kurs euro ani razu podczas 16 odczytów nie zmieścił się w przedziale, na 2,78-3,28 zł.

Już podczas pierwszego odczytu, pod koniec sierpnia 2008 r., euro kosztowało 3,30 zł. A potem było tylko droższe. Podczas ostatniego odczytu, pod koniec listopada br., kurs wyniósł 4,12 zł, czyli był sporo poza przedziałem, który dawałby klientom jakiekolwiek odsetki.

Część klientów PKO BP, którzy dali się namówić na lokatę, czuje się oszukana. "Zgłosiłem się do oddziału banku, żeby sprawdzić wysokość odsetek od Lokaty Olimpijskiej. Okazało się, że nie ma żadnych odsetek! Na moje słowa, że to jest oszustwo, kasjerka odpowiedziała, że trzeba było śledzić kurs euro" - żali się jeden z czytelników cytowany w blogu "Subiektywnie o finansach".


"Gazeta Wyborcza", mm