Na stu chorych Polaków dziewięciu symuluje, twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna" na podstawie danych z komisji orzekających Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Rzekomo chorzy przedstawiają w pracy wyłudzone L4, najczęściej żeby uciec przed zwolnieniami, ale także dlatego, że dostali zewnętrzne zlecenie na jakąś robotę, albo potrzebują czasu na remont domu.
Pomysłowość cwaniaków nie zna granic. "DGP" opisuje wiele przykładów. Oto jeden z nich: na widok inspektorów ZUS w jednej z piekarni siedmiu pracowników "dało dyla". Okazało się, że pracowali tam na czarno. A w tym samym czasie w innych piekarniach przebywali na zwolnieniu chorobowym.
W całym 2009 r. i pierwszym kwartale tego roku komisje orzekające ZUS zakwestionowały 43 tys. decyzji lekarskich o czasowej niezdolności do pracy i cofnęły świadczenia zdrowotne warte - tylko w I kwartale br. - 39 mln zł. To dwa razy więcej niż w tym samym okresie 2008 r. Większość nadużyć wykryto na podstawie donosów firm, przekonanych, że pracownicy uciekają na zwolnienie.
Jak podaje "DGP" w 2009 r. cofnięto upoważnienia do wystawiania zaświadczeń o czasowej niezdolności do pracy zaledwie 19 lekarzom. Rok wcześniej - 13. ZUS nie ma narzędzi, żeby skutecznie kontrolować lekarzy, przyznają znawcy problemu.
W całym 2009 r. i pierwszym kwartale tego roku komisje orzekające ZUS zakwestionowały 43 tys. decyzji lekarskich o czasowej niezdolności do pracy i cofnęły świadczenia zdrowotne warte - tylko w I kwartale br. - 39 mln zł. To dwa razy więcej niż w tym samym okresie 2008 r. Większość nadużyć wykryto na podstawie donosów firm, przekonanych, że pracownicy uciekają na zwolnienie.
Jak podaje "DGP" w 2009 r. cofnięto upoważnienia do wystawiania zaświadczeń o czasowej niezdolności do pracy zaledwie 19 lekarzom. Rok wcześniej - 13. ZUS nie ma narzędzi, żeby skutecznie kontrolować lekarzy, przyznają znawcy problemu.