- Będzie to minimum 500-osobowa pikieta. Nie jedziemy burzyć czy zdobywać urzędu, tylko chcemy pokazać, że jesteśmy niezadowoleni z decyzji, jakie na dziś rząd podjął odnośnie budowy tej trasy - powiedział przewodniczący Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność" w Lublinie Marian Król. Pikieta ma być pierwszym protestem, dalszych zamiarów organizatorzy akcji nie chcieli ujawnić. - Akcję będziemy prowadzili do skutku. To pierwszy krok, który ma uzmysłowić decydentom, że nie można tej krótkiej kołdry zawsze ściągać z nas, Lubelszczyzny. Nam też się coś należy, tu też jest Polska - dodał przewodniczący Związku Pracodawców Prywatnych Lubelszczyzny Lewiatan Dariusz Jodłowski.
Pikietę organizują związkowcy i pracodawcy, którzy założyli wspólny komitet protestacyjny. W jego skład weszli m.in. przedstawiciele lubelskich struktur Solidarności, OPZZ, Forum Związków Zawodowych, ZPPL Lewiatan, Rady Przedsiębiorczości Lubelszczyzny, Lubelskiego Związku Pracodawców oraz Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Lublinie.
W przyjętym stanowisku podkreślili, że budowa drogi S-17 ma "kluczowe znaczenie dla zatrzymania degradacji ekonomicznej Lubelszczyzny". "Kolejne decyzje dotyczące przesunięcia w czasie realizacji kluczowych inwestycji infrastrukturalnych na terenie Lubelszczyzny pogłębiają dysproporcje pomiędzy zachodnią i wschodnią Polską, zaprzeczając tym samym założeniom przyjętej przez rząd polityki spójności terytorialnej i zrównoważonego rozwoju społeczno-gospodarczego kraju" - czytamy w stanowisku.
zew, PAP