Zgodnie z rządowym projektem, zamiast 7,3-proc. składki, do Otwartych Funduszy Emerytalnych ma trafiać 2,3 proc. Pozostałe 5 proc. będzie księgowane na indywidualnych kontach osobistych w ZUS. Docelowo w 2017 r. do OFE przekazywane byłoby 3,5 proc. składki, a 3,8 proc. na subkonta w ZUS. Rząd chce ograniczyć w ten sposób przyrost długu publicznego i deficytu. - Gdyby propozycja rządu była zrealizowana, to najbardziej będzie biła w ludzi młodych, a z danych na koniec 2008 roku wynikało, że prawie 57 proc. ludzi, którzy uczestniczą w drugim filarze, to ludzie poniżej 30 roku życia i z takimi ludźmi rząd powinien szczególnie uczciwie rozmawiać - ocenił Balcerowicz. Jego zdaniem debaty w tej sprawie zabrakło. - Jeżeli by doszło do radykalnego cięcia pieniędzy napływających do drugiego filaru, to bardzo trudno będzie wprowadzić w życie przepisy, które miałyby zwiększyć jego efektywność - zaznaczył Balcerowicz. Zdaniem byłego prezesa NBP, dla przyszłych emerytów nie jest korzystne przeniesienie części pieniędzy z OFE na subkonta w ZUS. - W ZUS-ie nie gromadzi się żadnych pieniędzy, w ZUS-ie gromadzi się obietnice polityków - powiedział.
Z analizy Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju wynika, że wariant rządowy jest gorszy od wariantu kontynuacji reformy emerytalnej, zakładającej m.in. poprawienie zarządzania środkami kapitałowymi. - Reforma emerytalna została wprowadzona pod ważnym hasłem: bezpieczeństwo w różnorodności. Gdyby zrealizowano propozycje rządowe, doszłoby do wyraźnego zredukowania filaru kapitałowego, mielibyśmy do czynienia z mniejszą dywersyfikacją ryzyka i z mniejszym bezpieczeństwem emerytów - ocenił Balcerowicz. Były wicepremier przypomniał, że decyzja w tak fundamentalnej sprawie dla ludzi i gospodarki jest podejmowana pospiesznie. - Gdzie tu jest szacunek dla prawa? - pytał. - Ludzie otrzymali wybór, a mianowicie osoby w wieku od 30 do 50 lat w 1999 roku mogły wybierać pomiędzy pozostaniem w pierwszym filarze, czyli wyłącznie w ZUS, albo podzieleniem swoich pieniędzy pomiędzy ZUS i OFE. Większość zdecydowała się na to drugie. Miliony ludzi podjęły taką decyzje, w sensie społeczno-politycznym to jest moim zdaniem odpowiednik referendum. Chodzi o to, żeby nie zrywać umowy społecznej - podkreślił Balcerowicz. Według niego, pojawia się pytanie o zgodność z konstytucją propozycji rządu.
PAP, arb