Minister odniósł się w ten sposób do przebiegu piątkowego szczytu UE. Jego dynamikę ustaliła kanclerz Niemiec Angela Merkel z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. Jeszcze przed główną debatą na obiedzie o zarządzaniu gospodarczym wspólnie wystąpili przed dziennikarzami i zaproponowali zacieśnianie strefy euro i szczyt "17" w marcu. Bezpośrednio po szczycie propozycję krytycznie ocenił premier Belgii Yves Leterme. - Jesteśmy za większą konwergencją gospodarczą. Ale osiemnaście krajów UE wystąpiło z krytyką metody. Komunikując poprzez prasę, nie ułatwia się debaty - zauważył. Odniósł się też do konkretnych pomysłów, przypominając, że obowiązująca w Belgii automatyczna, doroczna indeksacja płac "jest kamieniem węgielnym systemu ustalania wynagrodzeń w Belgii". - Trzeba brać pod uwagę specyficzne sytuacje poszczególnych krajów. Powiedzieliśmy "nie" ustalaniu przez UE wieku emerytalnego i zniesieniu indeksacji płac - powiedział Leterme. Także premier Luksemburga Jean-Claude Juncker powiedział, że nie rozumie, "jak zniesienie indeksacji miałoby poprawić konkurencyjność jego kraju albo strefy euro".
PAP, arbBelgia o integracji strefy euro: bez improwizacji
Dodano: / Zmieniono:

Belgia z dystansem przyjęła propozycje Niemiec i Francji zgłoszone na ostatnim szczycie UE, a dotyczące tego w jaki sposób strefa euro ma się bardziej integrować przez zacieśnianie polityk gospodarczych. Krytyka dotyczy zarówno metody, jak i proponowanych środków.
- Jeśli mówimy o lepszym zarządzaniu gospodarczym i większej konwergencji polityk, to Belgia zgadza się na takie cele. Ale jeśli mówimy o poszczególnych pomysłach - czy to jest podwyższenie wieku emerytalnego, funkcjonowanie systemu indeksacji płac czy też podatki od przedsiębiorstw, to myślę, że trzeba dać szansę wysiłkom przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya i Komisji Europejskiej, by przedstawili prawdziwe propozycje do marca - powiedział szef belgijskiej dyplomacji Steven Vanackere. Chodzi o to - wyjaśnił - "by były one dyskutowane w normalnej formie, a nie w taki sposób, który sprawia wrażenie improwizacji".