Rybacy i rolnicy opuszczają Libię. Libijczykom grozi głód?

Rybacy i rolnicy opuszczają Libię. Libijczykom grozi głód?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli wojna domowa w Libii potrwa dłużej, mieszkańcom kraju grozi głód (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Puste fabryki, porzucone łodzie rybackie, opuszczone place budowy - tak wyglądają niektóre libijskie miasta, z których w następstwie krwawej rewolty uciekły tysiące pracowników m.in. z Egiptu, Chin czy Bangladeszu. Exodus robotników wywołał zamknięcie niektórych firm. Pojawiło się również zagrożenie, że w Libii wkrótce może zacząć brakować żywności.
W fabryce produktów spożywczych Abu Baker Albilah w drugim co do wielkości libijskim mieście Bengazi całkowicie wstrzymano produkcję, gdy syryjscy i egipscy pracownicy, którzy stanowili połowę zatrudnionych, opuścili kraj. - Zazwyczaj to tak nie wygląda - mówi Faradż Al-Bilah, syn właściciela fabryki, pokazując opustoszałe pomieszczenie, służące do przetrzymywania zapasów oraz ciemną halę produkcyjną. Pracownicy z Egiptu zajmowali się w Libii zazwyczaj rolnictwem, więc kiedy opuścili kraj w sklepach brakuje świeżych produktów, a eksperci obawiają się, że za kilka tygodni skończą się zapasy jedzenia. Zagraniczni pracownicy są niezbędni w kraju, mającym jedynie 6,4 mln mieszkańców. Według egipskiego MSZ, w Libii pracował co najmniej milion robotników z Egiptu.

W jednym z portów w Bengazi stoją zacumowane i niewykorzystywane łodzie rybackie. Rybacy tłumaczą, że rybołówstwem zajmowali się głównie Egipcjanie i Syryjczycy, którzy uciekli, kiedy tylko rozpoczęły się niepokoje. - Na tym terenie kiedyś były tysiące rybaków, teraz zostało jedynie pięciu lub sześciu - wyjaśnia rybak Samir el-Sury.

Rewolta wstrzymała również eksport ropy z niektórych regionów Libii, która w normalnych warunkach produkuje 1,6 mln baryłek ropy dziennie i jest dwunastym światowym eksporterem tego surowca. - Możemy pracować przez miesiąc lub dwa, ale nie dłużej. Jeśli mamy zwiększyć zdolności produkcyjne, będziemy potrzebowali pomocy z zewnątrz - mówi Jusef Gherjo, menadżer firmy naftowej Agoco z Bengazi.

PAP, arb