- Poważnie niepokoi mnie to, że rząd zbyt zapalił się do reform rynkowych - powiedział, otwierając spotkanie. Kontynuując tę myśl oświadczył, że Białoruś i jej sąsiedzi "sparzyli się na terapii szokowej lat 90." - Jeśli wtedy można było tę politykę w pewnym stopniu wybaczyć, bo byliśmy pod wpływem różnego rodzaju zachodnich funduszy i ekspertów i ufaliśmy im, nie rozumiejąc realnych skutków, to teraz nie można powtórzyć tych samych błędów - oświadczył.
Łukaszenka powołał się na doświadczenia Zachodu, gdzie - jak ocenił - państwa starają się okiełznać rynek, nie wahając się przed nacjonalizacją i zwiększeniem kontroli i zarządzania przez państwo procesami gospodarczymi.
Na Białorusi udział państwa w gospodarce waha się między 70-80 procent. Przed kilkunastoma dniami Łukaszenka zarzucił gabinetowi premiera Michaiła Miasnikowicza, że chce "wszystkich i wszystko przestawić na wolny rynek", i ostrzegł, że nie akceptuje tej polityki. Z kolei opozycyjna prasa oceniła, że prezydent zrzuca na rząd odpowiedzialność za kłopoty gospodarcze wywołane polityką prowadzoną przez państwo przez kilkanaście lat, a także podwyżkami płac przed zeszłorocznymi wyborami prezydenckimi.
pap, ps