- SLD wspólnie z partnerami społecznymi podczas dzisiejszego spotkania chce rozpocząć poważną debatę publiczną i poszukać rozwiązań, które doprowadzą do rzetelnej dyskusji - zapowiedział Miller. Według niego, głębokie zmiany w systemie emerytalnym, które mają znaczenie cywilizacyjne dla obecnych i przyszłych pokoleń, nie powinny być wprowadzane bez społecznej akceptacji. - Proponujemy, aby rozważyć zorganizowanie ogólnokrajowego referendum, w którym wszyscy obywatele mogliby wyrazić opinię na temat propozycji zmian w powszechnym systemie ubezpieczeń społecznych - zaapelował lider Sojuszu.
"Spytajmy Polaków - to ich dotyczy"
Zdaniem Millera Polacy mogliby w takim referendum odpowiedzieć na dwa pytania: jedno dotyczyłoby tego, czy są za podwyższeniem wieku emerytalnego do 67 roku życia oraz drugie, czy są za propozycją przejścia na emeryturę kobiet po 35 latach pracy, a mężczyzn po 40 latach pracy, przy czym byłaby to możliwość, a nie konieczność. - Zdaniem SLD ogólnokrajowe referendum jest najlepszą formą podjęcia decyzji na temat tak ważnej kwestii, gdyż daje możliwość zabrania głosu suwerena, czyli obywateli - zaznaczył.
Miller podkreślił, że jego partia ma świadomość potrzeby zmian w systemie emerytalnym. Zaznaczył jednak, że jakiekolwiek decyzje powinny być podejmowane z dużym wyprzedzeniem i w warunkach dialogu społecznego. - Nie można działać w warunkach pośpiechu i zaskoczenia. Jeśli premier chce wysłać na późniejszą emeryturę tych, który obecnie są w jej progu, to nie mamy wątpliwości, że spotkamy się z nim w Trybunale Konstytucyjnym - zapowiedział. Miller zarzucił też premierowi, że jego propozycji dotyczącej podwyższenia i wyrównania wieku emerytalnego do 67 roku życia kobiet i mężczyzn nie towarzyszy debata publiczna. - A przecież jest to jedna z fundamentalnych reform dotyczących każdej Polki i Polaka - mówił.
Była szefowa ZUS-u, a obecnie posłanka SLD Anna Bańkowska podkreśliła, że problem wydłużonego wieku emerytalnego jest bardzo istotny i dlatego to właśnie obywatele, a nie politycy powinni o tym decydować. - Najbardziej demokratyczną i powszechną formą wypowiedzi wszystkich obywateli w tak ważnej sprawie powinno być referendum, poprzedzone głęboką akcją edukacyjną, aby dotrzeć do ludzi z pełną wiedzą na czym nowy system obliczania emerytur polega - oceniła. Zdaniem Bańkowskiej, propozycja premiera w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn jest trudna do zaakceptowania i budzi obawy ze względu m.in. na przeciętne trwanie życia w Polsce. Wyliczyła, że dziś mężczyzna, który ma 45 lat żyć będzie przez 29 lat, co oznacza że tylko przez 7 lat teoretycznie będzie miał szansę pobierać emeryturę. W przypadku kobiety ten czas wyniesie 14 lat. Bańkowska pytała także, co z pracą dla młodych ludzi. - Jeśli rzeczywiście wszyscy starsi osiądziemy na swoich stanowiskach, to w jaki sposób będziemy mobilizować młodych do tego, by zaczęli na siebie pracować? - pytała.
OPZZ: emerytury po naszemu
Szef OPZZ Jan Guz ocenił z kolei, że nie ma obecnie uzasadnienia dla podwyższenia wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn. Guz ocenił, że to rozwiązanie nie spełni swoich zadań, gdyż wielkość emerytury nie zależy tylko od tego, ile lat dana osoba będzie pracowała, a głównie od tego, ile będzie zarabiała. Podkreślił jednocześnie, że OPZZ poprzez projekt obywatelski, pod którym podpisało się 400 tys. osób chce wpisać się w logikę polskiego systemu emerytalnego, który odpowiada realiom rynku pracy, przeciwdziała szarej strefie. Według projektu każdemu ubezpieczonemu, bez względu na datę urodzenia i tytuł ubezpieczenia, przysługiwałoby prawo do emerytury pod warunkiem, że osoba taka udowodniłaby staż ubezpieczeniowy. Wynosiłby on co najmniej 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. Obecnie, by zacząć pobieranie emerytury trzeba mieć ukończone 60 i 65 lat.
PAP, arb