Tusk: dzisiejsze emerytury to raj. Bez reform nie starczy nawet na podłe życie

Tusk: dzisiejsze emerytury to raj. Bez reform nie starczy nawet na podłe życie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. PAP/Paweł Kula) 
Jeśli pozostawimy wiek emerytalny na obecnym poziomie, a ludzie będą żyli coraz dłużej, to emerytura nie wystarczy nawet na najbardziej podłe przeżycie - oświadczył premier Donald Tusk.
Jak powiedział podczas spotkania z Parlamentarną Grupą Kobiet, dzisiejsze emerytury, "które i tak są dość podławe, będą się wydawały rajem w porównaniu z tym, co byśmy zgotowali ludziom, a szczególnie kobietom", utrzymując emerytury na obecnym poziomie. Tusk zaznaczył, że wydłużenie wieku emerytalnego nie oznacza zwiększenia bezrobocia. - Prawdopodobnie gdybyśmy wysyłali ludzi szybciej na emeryturę, to wpłynie to tak negatywnie na kondycję gospodarki, że  będzie wpływało na wzrost bezrobocia - ocenił. Premier powiedział, że mimo wydłużenia docelowo wieku emerytalnego do  67. roku życia w 2040 roku w sumie przeciętnie Polacy i tak będą proporcjonalnie krócej pracować w porównaniu z tym, jak długo będą żyli, niż ma to miejsce dzisiaj. - To jest ten okrutny paradoks - ocenił. Dlatego - jak mówił - oprócz podniesienia wieku emerytalnego trzeba podjąć inne działania.

Wielkie zadanie

Premier podkreślił, że wielkim zadaniem - w  kontekście planowanych zmian w systemie emerytalnym - jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa kobietom najciężej pracującym. - Nie ukrywam, że  cały czas myślimy o tym - zaznaczył szef rządu. Premier podkreślił, że musimy uczyć się mierzyć z sytuacją, w której będzie trzeba szukać "innych profili pracy w zależności od wieku, kondycji i możliwości". Zaznaczył, że rząd nie buduje systemu emerytur pomostowych, które - jak mówił - "niedawno uchyliliśmy", bo to tylko -  zdaniem Tuska - pogorszy sytuację finansową obywateli. - Natomiast co zrobić, by nie zostawić kobiet ciężko fizycznie pracujących, które wypadną z rynku pracy, bo nie dają rady, a nie będą miały świadczenia emerytalnego, to jest dla nas wielkie zadanie. Nie  ukrywam, że cały czas myślimy o tym, jak dać elementarne poczucie bezpieczeństwa tym kobietom, wiedząc, że istnieje taki segment tych najciężej pracujących i bez jakiejś takiej satysfakcji zawodowej jak ma  część pań choćby na tej sali obecnych - mówił premier do zgromadzonych.

Fajne marzenia

Premier odniósł się też do postulatu, który - jak mówił - padł wcześniej z sali, by państwo zagwarantowało obywatelom pracę. - To może są i fajne marzenia, choć te marzenia, kiedy są wprowadzane w życie zamieniają ludziom życie w piekło. My też żyliśmy jakiś czas w  takim ustroju - mówił. W opinii premiera, państwo nie może być gwarantem pracy, natomiast rządzący muszą zadbać o taką kondycję gospodarczą i finansową państwa, "żeby mieć pracy podstawowej jak najwięcej". - Ale nie możemy rzucać słów na wiatr, że podnosząc wiek emerytalny równocześnie państwo zagwarantuje wszystkim pracę. Nie, to jest niemożliwe - zaznaczył.

Podkreślił jednocześnie, że możliwe jest działanie, by uchronić państwo przez bankructwem i gospodarczymi katastrofami, bo to one - jak mówił premier - "przynoszą nieszczęście bezrobocia". - A więc nie zagwarantujemy ani równej płacy, ani miejsc pracy, natomiast z całą pewnością musimy przepisy, które gwarantują kobietom taką samą płacę za tę samą pracę, uczynić żywymi, a nie martwymi tak jak są dziś - oświadczył Tusk. Według premiera, wiadomo, że kobiety w  Polsce ciągle zarabiają mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach, a równość kobiet zapisana w polskich przepisach w praktyce "ciągle jest fikcją".

Tusk rzecznikiem

Premier oświadczył, że będzie rzecznikiem - i jego ministrowie również - działań, które sprawią, że przepisy te staną się życiową praktyką. - To mogę zagwarantować, znaczy intencje, że zrobimy wszystko by równość płac i równość praw kobiet była prawdziwa, a nie fikcyjna -  podkreślił.

ja, ps, PAP