UE: czas na reformy

UE: czas na reformy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jest więcej dyscypliny, czas na wzrost gospodarki fot. sxc 
Szczyt UE będzie poświęcony pobudzaniu wzrostu gospodarki i zatrudnienia. Po zgodzie na więcej dyscypliny w finansach, czego dowodem będzie podpisanie traktatu fiskalnego, kraje UE mają skupić się na reformach strukturalnych.

Ponadto na szczycie, który rozpocznie się wieczorem w  Brukseli przywódcy państw członkowskich zdecydują w sprawie przyznania Serbii statusu kraju kandydującego do UE, po części w nagrodę za  powolny, ale postępujący dialog we współpracy regionalnej z Kosowem -  byłą serbską prowincją, która w 2008 r. ogłosiła niepodległość. Jedynym krajem, który we wtorek kwestionował przyznanie Serbii status kandydata do UE była Rumunia, domagająca się szczególnych praw dla swej niewielkiej mniejszości w Serbii. Ale dyplomaci UE przewidują, że na szczycie przywódcy powinni pokonać tę ostatnią przeszkodę.

Rozszerzenie strefy Schengen

W tym kontekście może pojawić się też temat rozszerzenia strefy Schengen, właśnie o Rumunię i Bułgarię, co od dłuższego czasu blokuje Holandia, wskazując na wciąż niewystarczający postęp w walce z korupcją w  obu krajach. Rumunia, jak wskazują niektórzy dyplomaci, właśnie dlatego postawiła warunki dotyczące statusu Serbii, by wywrzeć presję w swojej sprawie. Decyzja dotycząca Schengen może jednak w ogóle nie zapaść na  tym szczycie.

Van Rompuy zostaje?

Oczekuje się natomiast, że przywódcy zdecydują o przedłużeniu o  kolejne dwa i pół roku mandatu obecnego szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya. Jest praktycznie konsensus, nikt nie zgłosił innego nazwiska.

Kadencja przewodniczącego Rady Europejskiej, nowego stanowiska w UE, utworzonego przez Traktat z Lizbony, trwa dwa i pół roku z możliwością przedłużenia. Pierwszy przewodniczący - Van Rompuy - objął tę funkcję 1  stycznia 2010 roku, kadencja kończy się więc w czerwcu. Były premier Belgii najpewniej zostanie też wybrany na przewodniczącego szczytów przywódców strefy euro. Funkcję tę przewiduje nowy traktat fiskalny. Zgodnie z nim kadencja szefa Rady Europejskiej i szczytów euro mają się pokrywać w czasie, choć funkcji tych nie musi pełnić ta sama osoba.

Nowy traktat

Głównym wydarzeniem szczytu będzie podpisanie w piątek rano przez 25 przywódców państw UE (bez Wielkiej Brytanii i Czech) nowego traktatu międzyrządowego, tzw. paktu fiskalnego. Wymusza on więcej dyscypliny w  finansach publicznych, zwłaszcza w państwach eurolandu, ustanawiając nowe, bardziej automatyczne sankcje za łamanie dyscypliny, w tym nowej reguły wydatkowej. Traktat ma wejść w życie w 2013 r., po ratyfikacji w  12 krajach euro.

Ceremonię popsuje nieco wtorkowa wiadomość z Dublina, że Irlandia przeprowadzi w sprawie traktatu referendum. To ten kraj kilkakrotnie ponosił bowiem porażki w referendach nad unijnymi traktatami - po raz ostatni w 2009 roku w sprawie Traktatu z Lizbony. Tym razem Dublin ma  dodatkowy silny bodziec, by przyjąć traktat. Jest w nim bowiem zapis -  wymuszony przez Niemcy - że tylko kraje, które ratyfikują nowy traktat, będą mieć prawo do korzystania z funduszu ratunkowego strefy euro. Tymczasem Irlandia, obok Grecji i Portugalii, korzysta z niego od 2010 roku (w sumie 85 mld euro, ostatnia rata w tym roku), gdy jej gospodarka załamała się z powodu kryzysu finansowego.

Po uzgodnieniu traktatu fiskalnego, w UE nasilają się apele o  skoncentrowanie się na wzroście gospodarczym, czemu mają służyć reformy strukturalne w krajach UE, m.in. otwarcie wciąż zamkniętych niektórych sektorów gospodarki oraz zakończenie budowy wspólnego rynku wewnętrznego. Pisali o tym przywódcy 12 krajów (w tym Polski), apeluje o  to również przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso.

Wzrost gospodarczy?

- Nadszedł czas na konkretne działania w sprawie wzrostu gospodarczego i konkurencyjności - napisał Barroso w liście do przywódców przed szczytem. Zastrzegł jednak, że te działania muszą być uwzględniane głównie w narodowych politykach wzrostu. -Nie muszę przypominać, że po 30 latach potrzebujemy porozumienia ws. europejskiego patentu - zauważył. Porozumienie blokują jednak Niemcy, Wielka Brytania i Francja, bo każde z tych państw chce mieć u siebie sąd patentowy. Barroso przypomniał, że KE zaproponowała też konkretne środki, by redukować koszty administracyjne i ulżyć zwłaszcza małym i  średnim firmom. Dałoby to oszczędności w UE na poziomie 40 mld euro, ale  wciąż środki te nie zostały przyjęte przez wszystkie kraje.

Zgodnie z projektem wniosków ze szczytu, przywódcy mają stwierdzić, że "UE podejmuje wszelkie niezbędne kroki, by przywrócić Europę na  ścieżkę wzrostu". To wymaga, dodają, podwójnego podejścia - zapewnienia stabilności finansowej przez konsolidację fiskalną oraz działań na rzecz wzrostu.

Przywódcy mają zapowiedzieć też "przyspieszenie" reform w ramach unijnej strategii wzrostu "Europa 2020", która wyznacza cele w  zatrudnieniu, edukacji, inwestycji w innowacje, walce z biedą. Kraje mają przeprowadzić reformy systemów podatkowych oraz bardziej wspierać tworzenie miejsc pracy, tak by do 2020 roku wskaźnik zatrudnienia wynosił 75 proc. Unijne instytucje mają przyspieszyć prace nad regulacjami w sektorze finansowym, energetycznym i innowacji, a także nad budową rynku cyfrowego, co może przyczynić się do zwiększenia unijnego PKB o 1,5 proc. Wbrew wstępnym planom, po szczycie UE nie odbędzie się szczyt przywódców 17 państw euro, który miał być poświęcony wzmocnieniu funduszy ratunkowych eurolandu.

Co z funduszem ratunkowym?

Jest silna presja ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz  unijnych państw spoza strefy euro (zwłaszcza Wielkiej Brytanii), by  euroland wzmocnił swój fundusz ratunkowy, zanim udziałowcy MFW podejmą decyzję o zwiększeniu wkładów do MFW na pomoc dla strefy euro. Wiele państw "17", a także szef eurogrupy Jean-Claude Juncker, apelują o wzmocnienie zapory przeciwpożarowej poprzez połączenie mocy pożyczkowych przyszłego stałego funduszu EMS (Europejski Mechanizm Stabilizacyjny) o wartości 500 mld euro, który ma wejść w życie w lipcu 2012 roku, z 250 mld euro pozostałymi w obecnym funduszu ratunkowym EFSF (Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej). Tej operacji sprzeciwiają się jednak Niemcy, główny udziałowiec funduszy. "Niemcy nie są gotowe na tę decyzję" - powiedziały unijne źródła.

eb, pap