Po raz pierwszy przedstawiciel Komisji Europejskiej oficjalnie potwierdził krążące już od jakiegoś czasu domysły, że Bruksela bierze pod uwagę ewentualność wyjścia Grecji z eurostrefy. Komisarz podkreślił przy tym, że "wyjście Grecji nie oznacza końca euro, jak twierdzą niektórzy".
Od przedterminowych wyborów parlamentarnych 6 maja Grecja trwa w politycznym impasie. W głosowaniu dwie główne partie - konserwatywna Nowa Demokracja i socjalistyczny PASOK - utraciły zdolność do stworzenia większościowej koalicji, która kontynuowałaby uzgodniony z zagranicznymi kredytodawcami program uzdrawiania finansów publicznych.
Rynki finansowe z niepokojem oczekują wyniku kolejnych wyborów, zaplanowanych na 17 czerwca, w których swą pozycję może dalej umocnić radykalnie lewicowa koalicja SYRIZA, która nie zgadza się na narzucone Grecji oszczędności. Reuters wskazuje jednak, że według innego sondażu (z czwartku) Syrizę wyprzedzi Nowa Demokracja. Ponadto Europejski Bank Centralny oznajmił, że przestaje zapewniać płynność niektórych greckim bankom, ponieważ poziom ich kapitału jest zbyt niski.
De Gucht wyraził przekonanie, że Grecja pozostanie członkiem eurolandu. Zastrzegł jednak, że ostatecznie będzie to zależało od warunków, których spełnienia będzie domagać się EBC od greckich banków w zamian za gwarancję utrzymania ich płynności. - Rozpoczęła się końcowa rozgrywka, nie wiem, jaki będzie jej wynik. Pytanie, czy w najbliższych tygodniach wszyscy zdołają zachować zimną krew - powiedział komisarz.
zew, PAP