Szczyt UE w cieniu kryzysu. Grecja pożegna się z euro?

Szczyt UE w cieniu kryzysu. Grecja pożegna się z euro?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kryzys w Grecji trwa już od pięciu lat (fot. PAP/EPA/ORESTIS PANAGIOTOU)
Przywódcy państw UE spotkają się 23 maja w Brukseli, by rozmawiać o wsparciu wzrostu i zatrudnienia. Oczekuje się jednak, że szczyt znowu zdominuje kryzys euro, a zwłaszcza sytuacja w Grecji i Hiszpanii. Pod presją Francji wraca temat euroobligacji.

"Namawiam do otwartej i szczerej dyskusji, nie powinno być żadnych tematów tabu" - napisał w liście zapraszającym przywódców na szczyt przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. - "Trzeba się zastanowić nad możliwymi bardziej fundamentalnymi zmianami w unii monetarnej".

Emisja euroobligacji tematem tabu na szczycie UE

Tematy tabu to - jak wskazują unijni dyplomaci - m.in. emisja euroobligacji, które zdaniem ich zwolenników są jedynym szybkim wyjściem z kryzysu w strefie euro, umożliwienie rekapitalizacji banków, w  pierwszej kolejności hiszpańskich bezpośrednio z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, wreszcie zwiększenie uprawnień Europejskiego Banku Centralnego w walce z kryzysem.

Nie należy jednak spodziewać się ogłoszenia konkretnych decyzji w  tych sprawach - dyplomata UE. Po pierwsze dlatego, że na większość z tych propozycji nie  zgadzają się obecnie Niemcy, a więc ich realizacja to "długa perspektywa" - dodał. Po drugie środowy szczyt ma nieformalny charakter, którego zadaniem jest "burza mózgów" przed właściwym szczytem UE 28-29 czerwca. Wówczas też dopiero ma zostać przyjęty pakiet środków pobudzających gospodarkę, obejmujący m.in. zwiększenie o 10 mld euro kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego czy finansowanie projektów infrastrukturalnych poprzez emisję wspólnych obligacji (chodzi o tzw. project bonds, nie mylić z euroobligacjami).

Grecja będzie zmuszona wyjść ze strefy euro?

Najbardziej drażliwy temat to jednak Grecja i możliwe powyborcze scenariusze dla tego kraju, łącznie z groźbą wyjścia ze strefy euro. Źródła unijne powiedziały, że należy spodziewać się, iż Grecy otrzymają "mieszany" przekaz. Z jednej strony usłyszą, że miejsce Grecji jest w  rodzinie europejskiej, ale z drugiej usłyszą też, że jeżeli wyłoniony po  wyborach 17 czerwca rząd odrzuci program reform, to konsekwencją może być wyjście kraju ze strefy euro.

- Jeśli powstanie rząd złożony z partii przeciwnych oszczędnościom, ale jednocześnie chcących, by Grecja pozostała w strefie euro, to Unia będzie wywierać presję, by wybrały albo jedno, albo drugie -  powiedziały źródła na spotkaniu z grupą dziennikarzy. Niewykluczone jednak - jak dodały - że Ateny otrzymają pewną zachętę, np. obietnicę "zwolnienia tempa reform". Źródła zastrzegły, że nie ma mowy o  zwiększaniu pomocy finansowej dla Grecji, bo ta "już jest ogromna" i na większą nie zgodzą się państwa strefy euro.

Hollande wywiera presję na krajach Unii

Oficjalny temat środowego szczytu to jednak wsparcie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia w UE. Po wzmocnieniu dyscypliny finansowej głównym problemem unijnym jest teraz groźba recesji i rekordowe bezrobocie w strefie euro - na poziomie 10,9 proc.

Presję na przyjęcie przez UE "paktu wsparcia wzrostu" wywiera nowy prezydent Francji Francois Hollande, dla którego szczyt będzie premierą na arenie europejskiej. Hollande zapowiedział podczas kampanii, że jeśli wygra wybory, to nie ratyfikuje w obecnym kształcie paktu fiskalnego UE, wymuszającego dyscyplinę finansową. Szef państwa francuskiego domaga się, by do dokumentu przyjętego pod presję Niemiec przez 25 państw UE (bez Czech i Wielkiej Brytanii) dodać część dotyczącą wzrostu.

"To sztuczna debata"

- Ta debata jest sztuczna, bo oczywiste jest, że bez stabilności fiskalnej nie ma mowy o wzroście. A wszyscy są przecież zwolennikami wzrostu, tak jak wszyscy jesteśmy za pokojem i miłością - ironizował we  wtorek jeden z dyplomatów z nowych krajów UE. Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedziała już, że nie zgadza się na  renegocjację paktu fiskalnego, ale przyznała, że UE powinna na szczycie 28-29 czerwca przyjąć plan wsparcia wzrostu.

W Brukseli mówi się o różnych elementach planu pobudzania wzrostu. Najbardziej konkretny to wzmocnienie o 10 mld euro kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz emisja wspólnych obligacji na  finansowanie infrastruktury, które Komisja Europejska zaproponowała już rok temu. We wtorek oczekiwane jest wstępne porozumienie sprawozdawców Parlamentu Europejskiego i duńskiej prezydencji w sprawie emisji tych obligacji od 2012 do 2014 roku. Projekt zakłada wykorzystanie w tym celu 230 mln euro z niewydajnych funduszy z wieloletniego budżetu UE na lata 2007-2013 oraz środków EBI i funduszy z sektora prywatnego. Jak powiedział rzecznik KE Olivier Bailly obligacje te mogą wygenerować aż  4,6 mld euro na "około 5-10 dużych projektów", które dopiero zostaną wybrane.

Zdaniem szefa KE Jose Manuela Barroso, najbardziej konkretną propozycją na rzecz wzrostu jest propozycja nowego, wieloletniego budżetu UE na lata 2014-2020, który - jak podkreślił na konferencji tydzień temu - skupia się właśnie na inwestycjach, m.in. w  infrastrukturze, badaniach czy energii. Apelując do przywódców o zgodę na ambitny budżet UE, Portugalczyk podkreślił, że będzie to "oznaka prawdziwej woli do inwestowania we wzrost". Kilka państw płatników netto z Niemcami i Francją na czele domaga się jednać cięć w wysokości około 100 mld euro w stosunku do propozycji KE, która opiewa na 972 mld euro na lata 2014-2020.

sjk, PAP