- Wczoraj zwyciężyła wiarygodność euro, jego przyszłość, Unia Europejska - powiedział szef hiszpańskiego rządu na konferencji prasowej. Spytany na konferencji o to, czy w związku z pozytywnym rozpatrzeniem wniosku o dokapitalizowanie hiszpańskich banków były jakieś naciski na Madryt, Rajoy odpowiedział: "Nikt na mnie nie naciskał. Nie wiem, czy powinienem to mówić, ale to ja naciskałem, ponieważ chciałem takiej linii kredytowej, żeby rozwiązać istotny problemem, jaki mamy w Hiszpanii".
Rajoy przyznał, że zwrócenie się z prośbą o pomoc z zewnątrz było trudne, lecz uratuje to jego kraj od całkowitej ruiny gospodarczej. Premier nie chciał jednak nazywać programu dokapitalizowania banków pakietem pomocowym, mówiąc, że różni się on od pomocy dla Grecji, Włoch, czy Portugalii - pisze agencja Associated Press. W sobotę ministrowie gospodarki i finansów strefy euro zaakceptowali podczas telekonferencji eurogrupy wniosek Hiszpanii o przyznanie jej sektorowi bankowemu pomocy w wysokości do 100 miliardów euro.
Jak podano w komunikacie, pomoc ta obejmuje "materac bezpieczeństwa", a środki będą pochodzić z Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) i z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji (ESM).
Nad realizacją planu czuwać będzie Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Eurogrupa uzależnia pomoc od przeprowadzenia "konkretnych reform" w hiszpańskim sektorze finansowym, w tym "planów restrukturyzacji" zgodnych z unijnymi normami pomocy państwowej i polityką horyzontalnych reform strukturalnych. Hiszpania musi też realizować swój obecny program cięć oszczędnościowych w celu wyeliminowania nadmiernego deficytu i przeprowadza reformy strukturalnej.
Szef hiszpańskiego rządu zastrzegł na koniec, że pomimo ostatniej decyzji eurogrupy, poważny kryzys gospodarczy jego kraju jeszcze w tym roku się pogłębi. Hiszpania jest obecnie pogrążona w recesji - ma najwyższe bezrobocie w Europie (25 proc.) i pokaźny deficyt budżetowy w wysokości 8,9 proc. PKB.
eb, pap