Chińczycy "dorobią" się na piraniach? Miasto płaci 500 złotych za sztukę wartą 11 złotych

Chińczycy "dorobią" się na piraniach? Miasto płaci 500 złotych za sztukę wartą 11 złotych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie wiadomo jak piranie z Ameryki Południowej trafiły do rzeki w Chinach (fot. Deevo89/Wikipedia)
Władze miasta Liuzhou w południowych Chinach wypowiedziały wojnę piraniom, gdy drapieżne ryby zaatakowały dwóch mieszkańców podczas kąpieli w rzece. Każdy, kto złapie piranię – żywą lub martwą – otrzyma nagrodę w wysokości 1000 juanów (ok. 530 zł).

Alarm ogłoszono po tym, jak 7 lipca w przepływającej przez miasto rzece Liujiang zauważono trzy piranie. Ryby rzuciły się na mężczyznę, który kąpał się w rzece i pogryzły mu rękę. Inny mężczyzna został ugryziony w palec. Jedną z agresywnych ryb złapano, natomiast dwie pozostałe uciekły. Ekspertyza potwierdziła, że ryby, które zaatakowały mężczyzn, należą do gatunku Serrasalmus sanchezi – piranii występujących głównie w Amazonce. Nie wiadomo, skąd gatunek ten wziął się w Liujiangu. Chociaż ryby te nie mogą żyć w wodach, których temperatura spada zimą poniżej 15 stopni Celsjusza, i szansa, że rozmnożą się w Liujiangu, jest bardzo mała, obecne w rzece osobniki stanowią zagrożenie dla mieszkańców – ogłosiły władze Liuzhou.

Wysokie nagrody zmobilizowały rzesze zawodowców i amatorów do zarzucenia sieci i wędek. - Łowienie na sieci jest zabronione w tej części rzeki, która przepływa przez miasto, ale tym razem zrobiliśmy wyjątek. Od poniedziałku wypłynęło na rzekę pięć łodzi z doświadczonymi rybakami na pokładzie - poinformował szef lokalnego biura ds. hodowli i rybołówstwa Wei Yongwen. Do akcji przyłączyło się około 40 członków lokalnego związku rybaków oraz rzesze amatorskich wędkarzy. Wszyscy jako przynęty używają małych kawałków wieprzowiny.

Mimo wytężonych wysiłków i zarzucenia sieci o długości 10 kilometrów nie udało się na razie złowić żadnej piranii. W sieci rybaków wpadło za to wiele drapieżnych ryb innego gatunku, co zdaniem Weia dowodzi, że wieprzowina jest dobrą przynętą również na piranie. Z drugiej strony, naukowcy obawiają się, że zakrojona na szeroką skalę akcja może wyrządzić szkody naturalnemu ekosystemowi rzeki. Chociaż w Liujiangu widziano tylko trzy piranie, może ich tam być o wiele więcej. Oznacza to, że władze mogą wydać na nagrody znaczne sumy pieniędzy. - Bezpieczeństwo osób pływających w rzece Liujiang jest jednak tego warte - ocenił Wei.

Polowanie na piranie w Liuzhou zostało wyśmiane przez wielu chińskich internautów. Złośliwi przewidują, że skuszeni nagrodami mieszkańcy miasta będą kupować piranie w sklepach, a następnie udawać, że złapali je w Liujiangu. W internetowym serwisie aukcyjnym Taobao (chińskim Allegro) można znaleźć wiele sklepów z piraniami. Cena jednej ryby nie przekracza zwykle 20 juanów (ok. 11 zł), a kupując 10 sztuk, jedną można dostać gratis. Władze zapowiedziały jednak, że od osób zgłaszających się po nagrody będą wymagane przekonujące dowody, iż piranie pochodzą z rzeki Liujiang - takie jak np. fotografie.

PAP, arb