"Premier nie jest po to, by ostrzegać przed biznesmenami"

"Premier nie jest po to, by ostrzegać przed biznesmenami"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Tusk uważa, że nie miał przesłanek by ostrzegać Polaków przed Amber Gold (fot. PAP/Rafał Guz)
Premier Donald Tusk przekonywał, że nie można oczekiwać od niego, by publicznie ostrzegał przed firmami i osobami, do których stracił zaufanie. Podkreślił przy tym, że szef rządu nie powinien występować w roli Temidy czy "wielkiego ostrzegającego".
- Nie można oczekiwać od premiera, kimkolwiek on będzie, że będzie ogłaszał publicznie - najlepiej co tydzień - listę firm i instytucji lub ludzi, do których nie ma zaufania. Odradzałem mojemu synowi angażowanie się w przedsięwzięcia, które nie są kryształowe w genezie. Chyba każdy ojciec by tak zrobił - powiedział Tusk odpierając zarzuty, że odradzał synowi współpracę z grupą Amber Gold, a jednocześnie nie ostrzegł przed kierowaną przez Marcina Plichtę instytucją Polaków.

Szef rządu został zapytany, czy nie żałuje, że nie zwołał wcześniej Komitetu Stabilności Finansowej, gdy ostrzegał swojego syna przed współpracą z firmą OLT. - Moje opinia na temat tego, gdzie mój syn nie powinien pracować, nie ma nic wspólnego z działaniem premiera rządu, który nie może występować w roli Temidy, "wielkiego ostrzegającego" w odniesieniu do wszystkich, do których nie ma zaufania - wyjaśnił Tusk. Dodał, że występowanie premiera w roli "wielkiego ostrzegającego" byłoby "dewastujące dla państwa". 

- Czy w sytuacji, gdy mam złą opinie na temat biznesmena, który założył wielki bank, mam publicznie ogłaszać ludziom: "wycofajcie lokaty z tego banku?". Wobec wielu przedsięwzięć mam negatywną intuicję, ale nie mogę nikogo nazwać przestępcą, dopóki organa państwowe do tego powołane nie mają tego typu opinii - podsumował szef rządu.

PAP, arb