Związkowcy z JSW ujawniają publicznie ile zarabiają - i palą kukłę prezesa

Związkowcy z JSW ujawniają publicznie ile zarabiają - i palą kukłę prezesa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Protestujący związkowcy z JSW spalili kukłę prezesa spółki (fot. PAP/Andrzej Grygiel) 
Co najmniej kilkuset związkowców uczestniczyło w manifestacji przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). Związkowcy przypominali o swoim sporze z zarządem spółki w sprawie tegorocznego wzrostu płac oraz warunków umów zawieranych z nowymi pracownikami.
Protestujący ustawili przed budynkiem JSW tablicę, na której wieszali swoje tzw. paski z wypłaty. Jak wyjaśniali, chodziło o obrazowe przedstawienie różnicy między informacjami o zarobkach w spółce przedstawianymi przez jej władze, a rzeczywistymi – często oscylującymi wokół 2 tys. zł. Związkowcy podpalili też przyniesione opony i spalili kukłę mającą przedstawiać prezesa spółki.
"Inflacja zje nam podwyżki!"

- Z JSW nie możemy dojść do porozumienia. Na ostatnim spotkaniu spółka zaproponowała nam 2,8 proc. podwyżki, a wiadomo, że inflacja już wynosi 4,3 proc., czyli mówimy o realnym spadku wynagrodzenia pracowników – mówił Piotr Szereda z Międzyzakładowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego JSW SA. Nawiązując do przejścia władz spółki – po debiucie giełdowym JSW – z wynagrodzeń ograniczonych ustawą kominową na kontrakty menedżerskie Szereda ocenił też, że „przy 400 proc. podwyżki prezesa, 7 proc. (dla załogi) to nie są wygórowane żądania”.

W manifestacji uczestniczyły reprezentacje związków z kopalń innych spółek, m.in. z należącej do Kompanii Węglowej kopalni Brzeszcze. Część związkowców dotarła przed siedzibę JSW w przemarszu, który rano wyruszył sprzed miejscowej kopalni Jas-Mos. Uczestniczyło w nim ok. stu osób – szli przez miasto w obstawie policji z flagami i gwizdkami, strzelając petardami. W związku z pikietą część pracowników siedziby JSW zaczęła 22 sierpnia pracę o godz. 12.

Na razie demonstracje, a potem...

Związkowcy przyznawali, że w sporze z zarządem na razie ograniczają się do takich form nacisku, jak demonstracje. Powodem jest brak ostatecznej decyzji sądu odnośnie wniosku JSW o wydanie sądowego zakazu strajku. Rzeczniczka spółki Katarzyna Jabłońska-Bajer wyjaśniała, że wniosek motywowany był stratami, które strajk może spowodować - ich dobową wartość oszacowano na 20 mln zł.

3 lipca gliwicki sąd okręgowy zdecydował o odrzuceniu wniosku JSW. Zażalenie na tę decyzję spółka złożyła 13 lipca, ale ze względów proceduralnych, związanych z doręczeniem odpisów zażalenia uczestnikom sprawy, do wtorku nie dotarło ono jeszcze do sądu apelacyjnego. 6 lipca w kopalniach spółki odbył się strajk ostrzegawczy - załoga nie pracowała przez dwie godziny na każdej z czterech zmian. Po tym proteście strony wróciły do rozmów, jednak mimo kilku spotkań do wyznaczonej przez związki cezury końca lipca nie osiągnięto kompromisu.

21 sierpnia zarząd JSW wystosował list do pracowników – jako oficjalne stanowisko spółki, także wobec demonstracji związków. W liście ponowił propozycje wzrostu stawek zasadniczych płac o 2,8 proc. od sierpnia, wypłaty we wrześniu jednorazowej premii oraz wdrożenia mechanizmu wzrostu stawek zasadniczych płac na przyszłe lata o wskaźnik inflacji. Zarząd poinformował też, że zwrócił się do Państwowej Inspekcji Pracy z pytaniem, czy możliwe jest - zgodnie z prawem pracy - wdrożenie proponowanej podwyżki stawek płac bez akceptacji organizacji związkowych. Związki chciały wzrostu stawek płacy zasadniczej od lutego o 7 proc.

PAP, arb