W wywiadzie dla BBC Hammond tłumaczył, że "konieczna jest redukcja udziałów poniżej poziomu, w którym państwo może kontrolować lub wskazywać kierunek, w jakim podąża przedsiębiorstwo". 5 października 45 brytyjskich parlamentarzystów wysłało do premiera Davida Camerona list, w którym ostrzegali, że porozumienie w sprawie fuzji EADS-BAE może doprowadzić do przejęcia państwowego przemysłu zbrojeniowego przez firmę, która nie będzie stała na straży interesów kraju.
EADS i BAE potwierdziły w pierwszej połowie września, że prowadzą rozmowy w sprawie połączenia - powstałby w ten sposób europejski gigant zbrojeniowy, znacznie przewyższający pod względem obrotów amerykańskiego Boeinga. Z czasem zaczęły się jednak pojawiać sygnały, iż rokowania natrafiły na trudności.
Według BAE Systems, koncern EADS miałby w nowej spółce 60 procent udziałów. Planowano także zapewnienie rządom Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii pakietów uprzywilejowanych akcji, co zagwarantowałoby im ochronę własnych interesów w sektorze zbrojeniowym. Jednak jedno z niemieckich źródeł podało na początku października, iż jest raczej wykluczone, by Wielka Brytania zgodziła się utrzymanie w nowej spółce 9-procentowych państwowych udziałów Francji i Niemiec, czego domagają się rządy obu krajów. Teraz przedsiębiorstwa do 10 października mają dać odpowiedź, czy będą kontynuowały rozmowy.
PAP, arb