Chiny dostaną rosyjski gaz dwa lata później

Chiny dostaną rosyjski gaz dwa lata później

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gazprom (fot. mat. prasowe) 
Jeszcze inwestycje nie ruszyły, a już są opóźnione. O zawartej w kontrakcie możliwości przesunięcia o dwa lata poinformował dziś minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak. Jeżeli nie pada nazwa „inicjatora" to jest to Gazprom. Eksperci od początku zapowiadali, że 4 letni termin jest nierealny i gaz popłynie nie wcześniej niż w 2020 r - pisze "Reczpospolita".
Gazprom podpisał z koncernem CNPC kontrakt na dostawę gazu z Rosji do Chin, według którego przez 30 lat Chiny będą rocznie odbierać 38 mld metrów sześciennych gazu z Rosji. Rosyjskie media pisały o sporym sukcesie odniesionym przez Putina. Rosja dzięki tej negocjowanej od 10 lat umowie, ma zarobić około 400 mld dolarów.  Na Zachodzie natomiast wielu analityków oceniło, że Rosja będzie dopłacać do tego kontraktu. Bowiem głównym motywem jego zawarcia stały się kwestie geopolityczne.

Kontrakt Gazpromu z CNPC przewiduje przesunięcie rozpoczęcia dosatw gazu o dwa lata, z inicjatywy „jednej ze stron”. Dzisiaj Aleksandr Nowak podał, że budowa gazociągu Siła Syberii z jakuckiego złoża Czajanda do granicy z Chinami rozpocznie się „w najbliższym czasie". 

Liczący 3200 km gazociąg pójdzie przez najtrudniejsze tereny Rosji - wieczną zmarzlinę, bagna, bezludzie, wielkie rzeki. Gazprom musi też uruchomić wydobycie ze złoża. Wszystko razem ma kosztować ok. 55 mld dol.
Swój gazociąg do granicy rosyjskiej muszą też wybudować Chińczycy, oni też zapłacą za ok. 100 km Siły Syberii - odgałęzienia do chińskiej granicy (gazociąg docelowo idzie do Władywostoku, gdzie Gazprom planuje zbudować zakład LNG.
"Rzeczpospolita", Wprost.pl