Daniel Kotliński: Z różnych wyliczeń wynika, że sankcje mają kosztować Rosję aż 100 mld euro – tyle straci Kreml przez dwa lata. Czy to rzeczywiście cios dla gospodarki, czy raczej prztyczek w nos?
Marek Buczak: Te restrykcje bezsprzecznie spowodują spadek dynamiki rosyjskiego PKB. Widać to już po drugim półroczu, a nowe sankcje jeszcze bardziej obniżą wzrost. Spadki rzędu 2,5-3 proc. są bardzo realne. Oczywiście, o ile nie dojdzie do „odkręcenia” sankcji, które za trzy miesiące poddane zostaną weryfikacji. Wszystko zależy od tego, jak będzie rozwijać się sytuacja na Ukrainie. Nie są to jeszcze najgorsze sankcje, jakie można wymierzyć, a raczej wskazanie, w którą stronę pójdzie Wspólnota, jeśli Rosja nie zrezygnuje ze swojej agresywnej retoryki. Jeśli sankcje zostaną utrzymane, Rosjanie szczególnie je odczują w 2015 r. Musimy mieć świadomość, że sankcje dotyczą okresu od sierpnia – wiele kontraktów zostało zawartych w lipcu, na zapas, były buforem bezpieczeństwa, który opóźni działanie restrykcji.
Rosja odgraża się, że te sankcje uderzają w samą Europę, a nie w Rosję, a pojawiają się głosy, że Putin może szukać przyjaciół z drugiej strony globu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.