Marek Belka, dyrektor polityki gospodarczej w Tymczasowych Władzach Koalicyjnych w Iraku, obawia się, że zamieszanie wobec firmy Ostrowski Arms spowoduje, że polskie produkty w ogóle nie trafią do Iraku.
"Aż boję się pomyśleć, żeby czasem się nie okazało, że polskie produkty w ogóle nie trafią na rynek iracki przez to zamieszanie" - powiedział w sobotę Belka polskim dziennikarzom w Bagdadzie. "Jeśli firma NOUR nie będzie mogła zakupić tego sprzętu w Polsce, to się zwróci do Ukrainy, Bułgarii, Rumunii, albo jeszcze gdzie indziej" - podkreślił Belka.
Dodał, że trudno mu powiedzieć, czy przegrany przez Bumar przetarg na dostawy broni i sprzętu dla nowej armii irackiej mógłby być unieważniony. Przyznał jednak, że jeśli rzeczywiście komisja przetargowa zagubiła dokument mówiący o dużym doświadczeniu Bumaru w kontraktach na dostawy broni, to jest to powód do oprotestowania przetargu przez Bumar.
Belka powiedział, ze tymczasowe władze Iraku nie zajmują się sprawą firmy Ostrowskiego, bo "dla nich partnerem jest konsorcjum NOUR" (w którego skład wchodzi Ostrowski Arms). "Na pewno nie pomaga to polskim firmom robić tutaj interesów" - oświadczył. "Jak ktoś przystępuje do takiej zabawy, to musi brać pod uwagę, że nie ma licencji na eksport broni" - dodał Belka.
sg, pap