Bat na Putina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władze rosyjskie odblokowały częściowo konta Jukosu, pozwalając mu pokryć z nich 7,5 mld dolarów zadłużenie wobec fiskusa. Może to być reakcja na groźby zagranicznych inwestorów koncernu.
"Dzięki temu koncern zdoła w najbliższych dniach całkowicie spłacić długi podatkowe za rok 2000 wynoszące 3,4 mld dolarów" -  pisze dziennik "Wiedomosti", gazeta kręgów gospodarczych, powołując się na zdobyty dokument - pismo Ministerstwa ds. Służb Podatkowych do jednego z  banków obsługujących Jukos.

Pismo trafiło do banków w poniedziałek i dzięki niemu Jukos przyspieszył spłatę długu oddając już łącznie 3,2 mld dolarów. Wciąż na kontach ma 350 mln - sumę wystarczającą, by całkowicie rozliczyć się z państwem za pierwszy okres podatkowy.

Dotychczas rosyjski rząd jednocześnie domagał się od Jukosu zwrotu niezapłaconych podatków za lata 2000-2001 i blokował jego wszystkie konta bankowe. Sytuację tę jako przykład "braku dobrej woli" władz opisał w ujawnionym w środę liście odchodzący ambasador Szwecji Sven Hirdman. Zagroził on w imieniu szwedzkich funduszy inwestycyjnych, że jeżeli Jukos upadnie, skierują one przeciwko Rosji pozwy do  międzynarodowych sądów. "Jeżeli akcjonariusze mniejszościowi nie zdołają odzyskać pieniędzy choćby według dzisiejszych notowań rynkowych, pozwów będzie bardzo dużo" - skomentował. Jego zdaniem, pozwy mogą być skierowane przeciwko państwu. Jukosowi grozi bankructwo lub marginalizacja, po tym jak władze oskarżyły go o spowalnianie płacenia długów podatkowych i zagroziły sprzedażą jego głównej spółki produkcyjnej, Jugansknieftiegazu. Roszczenia finansowe rosyjskiego fiskusa obniżyły w ciągu roku o blisko 80 proc. wartość akcji Jukosu. Część analityków uważa, że pozwy mogą być skierowane także przeciwko temu, kto nabędzie Jugansknieftiegaz po zaniżonej cenie. Wśród faworytów w przetargu wymienia się powiązany z Kremlem koncern Gazprom.

Wydaje się, że groźby szwedzkich funduszy podziałały, bo doradca prezydenta Władimira Putina, Igor Szuwałow - jakkolwiek wprost nie odniósł się do sytuacji Jukosu, pospieszył z uspokajaniem inwestorów zagranicznych. Oświadczył w czwartek, że obecne procesy w Rosji nie podważają demokracji ani nie oznaczają umacniania systemu kapitalizmu państwowego. Zachęcił też zagranicznych biznesmenów do kontynuowania inwestycji w Rosji.

Na konferencji prasowej w Moskwie Szuwałow przypomniał, że kiedy "prezydent przedstawił narodowi i rządowi nowe inicjatywy, takie jak mianowanie gubernatorów i utworzenie na bazie (półpaństwowego koncernu gazowego) Gazprom i (państwowej grupy naftowej) Rosnieft jednego przedsiębiorstwa, wielu zaczęło zadawać pytania, czy  demokracja rosyjska nie jest zagrożona oraz czy rosyjskie kierownictwo nie zmierza do kapitalizmu państwowego".

"Wszystkie wysiłki prezydenta Władimira Putina i naszej ekipy nakierowane są na kontynuację rozwoju Rosji jako państwa demokratycznego i linia ta nie uległa podważeniu" - zapewnił przedstawiciel Kremla.

Połączenie Gazpromu i Rosnieftu "nie ma związku z umacnianiem władzy państwa czy kapitalizmu państwowego" - dodał. Chodzi bowiem o "stworzenie sektora zdolnego prowadzić grę na rynkach światowych", dzięki czemu Rosja "będzie mogła umocnić swą pozycję w skali światowej".

"Chcę powiedzieć inwestorom, że powinni nadal inwestować w Rosji. Oczywiście, ryzyko istnieje, musimy walczyć z korupcją, zalewem biurokracji i przestępczości, uczynimy jednak wszystko dla obrony praw i interesów jednostki" - podkreślił doradca prezydenta Rosji.

"Wiedomosti" twierdzą jednak, że rosyjskie władze nie dadzą tak łatwo za wygraną w sprawie Jukosu; nawet płacąc wszystkie podatki za rok 2000, koncern nie wyjdzie z pułapki podatkowej. Wciąż pozostanie mu opiewający na 4,1 mld dolarów "rachunek" za 2001 rok, władze zaś w najbliższych dniach zamierzają wręczyć kompanii kolejne żądania, tym razem dotyczące podatków za 2002 rok. "Będą one porównywalne do poprzednich lat" - powiedział dziennikowi anonimowy rozmówca w Ministerstwie ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Rozczarowało to część analityków giełdowych, którzy spodziewali się, że pretensje władz za kolejny rok będą co najmniej o połowę mniejsze.

em, pap