Obrażeni górnicy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Związek Zawodowy Górników chce skarżyć grupę polityków, m.in. premiera Marka Belkę o pomówienie. Takim pomówieniem, ich zdaniem, są podawane przez nich informacje o finansowych skutkach górniczej ustawy emerytalnej.
W gronie osób, których związkowcy chcą oskarżyć przed katowicką prokuraturą o to "przestępstwo" znaleźli się oprócz premiera także kandydaci na prezydenta: Donald Tusk i Henryka Bochniarz, doradca prezydenta ds. ekonomicznych prof. Witold Orłowski, szef Partii Demokratycznej demokraci.pl Władysław Frasyniuk oraz  wiceminister polityki społecznej Agnieszka Chłoń-Domińczak.

"Gromadzimy niezbędną dokumentację, aby w przyszłym tygodniu złożyć wniosek w prokuraturze. Najwyższy czas skończyć z bezkarnym manipulowaniem społeczeństwem i brakiem odpowiedzialności za słowa wypowiadane publicznie" - powiedział wiceszef związku Wacław Czerkawski.

Związkowcy uważają, że podawane publicznie szacunki, iż  górnicze emerytury kosztować będą podatników ponad 90 mld zł są nieprawdziwe, a ich podawanie to manipulacja i fałszowanie danych, prowadzące do poniżenia górników w opinii publicznej. W opinii Czerkawskiego, wyliczenia są nierzetelne, a ich publiczne przedstawianie to świadoma nagonka na środowisko górnicze.

Rada Krajowa Związku Zawodowego Górników uznała, że wypowiedzi polityków wyczerpują znamiona art. 212 kodeksu karnego, dotyczącego pomówienia o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć daną osobę czy grupę w opinii publicznej oraz narazić ją na utratę zaufania. Grozi za to grzywna lub do roku więzienia; w przypadku pomówienia w środkach masowego przekazu, kara może wzrosnąć do 2 lat.

Choć jak sam Czerkawski przyznaje, związkowcy nie mają precyzyjnego wyliczenia, jakie będą koszty górniczych rozwiązań emerytalnych, twierdzą jednak , że dane przedstawiane przez przeciwników ustawy są - jak twierdzą - z całą pewnością zawyżone. Związkowcy wyliczyli, że gdyby dziś wszyscy czynni górnicy przeszli na emeryturę i pobierali ją przez 20 lat, kosztowałoby to ok. 30 mld zł.

Według Czerkawskiego, skierowanie sprawy do prokuratury ma  również sprowadzić na merytoryczną ścieżkę dyskusję o górniczych emeryturach oraz doprowadzić do przedstawienia rzetelnych i  obiektywnych wyliczeń. Podkreślił, że przygotowywany przez rząd system emerytur pomostowych również oznaczać będzie koszty, nie  można więc mówić, że kosztowne są wyłącznie rozwiązania przyjęte dla górników.

Czerkawski potwierdził, że zapowiedź doniesienia do  prokuratury to swoista odpowiedź na deklaracje przedstawicieli rządu oraz środowisk pracodawców, dotyczące zaskarżenia ustawy do  Trybunału Konstytucyjnego.

Prezydent Aleksander Kwaśniewski podpisał nowelizację ustawy o  emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w środę. Przedłuża ona prawa górników do przechodzenia na emeryturę po  przepracowaniu 25 lat pod ziemią, bez względu na wiek. Ustawa została uchwalona w bardzo szybkim tempie, na ostatnim w tej kadencji posiedzeniu Sejmu, a bieg nadały sprawie protesty 5,5 tys. górników przed Sejmem.

Podpisanie ustawy wywołało falę krytyki. B. wicepremier Jerzy Hausner powiedział, że przyszłe rządy będą zmuszone finansować ustawę bądź przez podniesienie składek na ubezpieczenie (o 30 zł miesięcznie), bądź poprzez podwyżkę podatków. Witold Orłowski uznał ustawę za złą i absurdalną.

Wiceminister polityki społecznej Agnieszka Chłoń-Domińczak uważa, że ustawa jest rozwiązaniem złym systemowo, a decyzja prezydenta oznacza zaniechanie reformy emerytalnej. Według ostatnich wyliczeń jej resortu, łączne koszty wprowadzenia ustawy wyniosą 93 mld zł w ciągu 15 lat. Właśnie na te wyliczenia powoływało się w swoich wypowiedziach wielu polityków.

Dane te kwestionował natomiast przebywający w środę w  Katowicach marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz, który przekazał środowisku górniczemu informację o podpisaniu ustawy, choć początkowo także należał do jej przeciwników. Przypomniał, że podczas sejmowych prac nad ustawą, której projekt zgłosiła górnicza "Solidarność", rząd wyliczał jej koszty na 26 mld zł w ciągu pięciu lat. W stosunku do tego projektu liczba uprawnionych do górniczych emerytur została ograniczona.

Podczas prac nad ustawą w materiałach resortu polityki społecznej znalazły się m.in. wyliczenia, że system dla górników będzie wymagał dotacji z budżetu, która w 2010 r. wyniosłaby ponad 2,9 mld zł, w 2015 - ponad 7,6 mld zł, w 2020 - ponad 10,5 mld zł, w 2025 - 8,8 mld zł, a w 2030 - prawie 6 mld zł. Wiceminister Chłoń-Domińczak przestrzegała, że skutki budżetowe projektu będą początkowo niewielkie, ale po kilku latach wzrosną do 5-6 mld zł rocznie.

em, pap