Już na samym początku rozmowy szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi podkreślił, że rolnicy protestują w słusznej sprawie, a ich argumenty mają rację. Zaznaczył jedynie, że można dyskutować co do formy ich protestu. W jego opinii ten wrocławski mógł być przesadzony, ale odwoływał się do podobnych wydarzeń w innych krajach. Mówił, że tam również są one „zdecydowane, ostre”.
Minister Siekierski prosił dziennikarkę, by „nie zamieniała się w rolnika”
– Staram się zrozumieć te uwarunkowania. Rolnicy są zdenerwowani, bo ich sytuacja jest trudna. Emocje zdecydowały, w grupie jest nakręcanie się – tłumaczył. Kiedy jednak prowadząca rozmowę Agata Adamek naciskała go w sprawie konkretów dla rolników, długo lawirował z odpowiedzią. – Niech pani się nie zamienia w rolnika, choć taka jest funkcja dziennikarska – ripostował.
– Rynek jest rynkiem – stwierdził w końcu filozoficznie minister. – Prowadzimy rozmowy z Ukrainą na poziomie bilateralnym. Proponujemy kwoty w zakresie importu towarów – mówił. Jak zaznaczył, strona polska chciałaby, aby całkowicie zablokować przywożenie z Ukrainy malin mrożonych, cukru, drobiu czy jaj.
– Handel odbywa się w obie strony, Polska też jest eksporterem na rynek europejski, np nabiału – przypomniał. – Niemożliwe jest zamknięcie, ale jest możliwe ograniczenie. To ograniczenie przygotowujemy, badamy. Do końca marca powinniśmy to mieć ustalone – zapowiedział ostatecznie.
Minister rolnictwa: Z Ukrainą rozmowy są sympatyczne, ale...
– Z Ukrainą rozmowy są sympatyczne, ale ich zdanie na koniec jest takie, że są w szczególnej sytuacji, więc powinniśmy inaczej podchodzić do tego zagadnienia – powiedział minister Siekierski. Tłumaczył, że to Komisja Europejska nie pozwala w szybki sposób rozwiązać kłopotliwych kwestii. – KE rozumie sytuację, bo te protesty są widoczne w Brukseli, nie tylko nasi rolnicy protestują. To już nie jest tylko problem kraju granicznego, problem z opłacalnością – zaznaczał.
Siekierski odniósł się też do słów swojego wiceministra, który według prowadzącej „podgryza” szefa resortu w mediach. – W nim jeszcze drzemie dusza związkowca, nie ministra. Jest emocjonalny, ale to pewien pozytyw – podkreślał. Nie zgodził się ze zdaniem Kołodziejczaka, jakoby nic nie robił. – Nie upubliczniam swoich rozmów. Jestem wszędzie, gdzie jestem potrzebny. Nie lansuję się, przyjąłem propozycję ministra rolnictwa dopiero za trzecim razem – zaznaczał.
Czesław Siekierski zaapelował do rolników
Polityk przypomniał, że rząd funkcjonuje dopiero od 2 miesięcy, a protesty rolników trwają od września. Mówił, że Zielony Ład wynegocjował jeszcze PiS. – Przeprowadziłem wiele rozmów. Nie chodzę z tym do mediów, mam inny charakter – tłumaczył. Dał też nadzieję, mówiąc o zmianie nastawienia komisarza ds. rolnictwa, Janusza Wojciechowskiego. – Naciskam na niego, by szybciej działał – ujawnił.
– Jestem spokojny, choć rozumiem wzburzenie. Apeluję do rolników, żeby te protesty były jak najmniej uciążliwe dla społeczeństwa, bo nie będą zyskiwali uznania dla ich słusznych racji – podsumował swoje wystąpienie.
Czytaj też:
Petardy, race, pożar i rzucanie jajkami. Gwałtowny protest rolników we WrocławiuCzytaj też:
Protest rolników w Medyce. Nerwowe reakcje ukraińskich kierowców