Polacy utknęli na jachcie, kończą im się zapasy. „Wiedzieliśmy, że jest niebezpiecznie”

Polacy utknęli na jachcie, kończą im się zapasy. „Wiedzieliśmy, że jest niebezpiecznie”

Chorwacja, zdjęcie ilustracyjne
Chorwacja, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Unsplash / Sergii Gulenok
Jak poinformował Onet, w niedzielę 15 marca załoga katamaranu „Zuzo 2", w której skład wchodzą Dominika Jedynak, Mariusz Wilk i Arkadiusz Wójcik, kierowana przez kapitana Mateusza Mazura, wypłynęła z Grenady na Karaibach w kierunku Europy. Zgodnie z planem chciała dotrzeć do portu Szybenik w Chorwacji. Pandemia koronawirusa pokrzyżowała jednak plany załogi.

– Płyniemy już od pięciu tygodni. Informację o tym, co się dzieje w Polsce i w Europie otrzymaliśmy po tygodniu rejsu. Wiedzieliśmy, że jest niebezpiecznie w okolicach francuskiej Martyniki. Francja wprowadziła stan wyjątkowy i nie mogliśmy wpłynąć na wyspę. Na szczęście zaopatrzyliśmy się tak, że mogliśmy dalej płynąć – opisał w rozmowie z Onetem Mariusz Wilk.

„Bez możliwości zejścia na ląd i zrobienia zakupów”

Jak relacjonują dziennikarze portalu, kiedy jacht zbliżał się do Europy, załoga otrzymała informację, że będzie mogła wpłynąć do portu na Gibraltarze, by po kilkudziesięciu dniach podróży, zatankować i zrobić niezbędne zakupy. Jednak po wpłynięciu do „eksterytorialnej stacji paliw”, sprawa się skomplikowała. – Przyszli funkcjonariusze lokalnej służby porządkowej, którzy dali nam pięć minut na opuszczenie Gibraltaru, bez możliwości zejścia na ląd i zrobienia zakupów. Zatankowaliśmy do pełna i odpłynęliśmy. Cały czas nas obserwowali – relacjonował Wilk. Na szczęście na pokładzie jachtu znajduje się odsalarka wody morskiej, podróżnicy mają także ryż, makron i żywność w puszkach.

Obecnie załoga zmierza w kierunku Sycylii, by następnie udać się do portu docelowego. Kontaktowała się w sprawie z ambasadą polską w Zagrzebiu. – Polecono nam, byśmy skontaktowali się z chorwackim MSZ. Z bardzo wielkim trudem uzyskaliśmy informacje, że istnieją możliwości transferu do kraju. Ale musimy sami zorganizować sobie samochód – opowiedział Wilk w rozmowie z Onetem.

Dziennikarze Onetu skontaktowali się z polskim MSZ i zapytali, czy Polacy będą mogli wpłynąć do portu w Szybeniku. – Tak, jeśli natychmiast po opuszczeniu jachtu wsiądą do wynajętego samochodu lub taksówki i ruszą w dalszą podróż do kraju zamieszkania. Wówczas traktowani będą jako pasażerowi tranzytowi wracający do kraju – poinformowało biuro prasowe MSZ w komunikacie wysłanym do redakcji Onetu. Następnie Wydział Konsularny Ambasady RP w Zagrzebiu przygotuje dla grupy informację o dostępnym na dany dzień kierunku podróży tranzytowej.

Czytaj też:
32-latek zmarł z powodu koronawirusa. Zostawił przejmującą notatkę dla najbliższych