Polska traci na niezatrudnianiu migrantów
Artykuł sponsorowany

Polska traci na niezatrudnianiu migrantów

Debata „Wprost” nt. migracji
Debata „Wprost” nt. migracji 
– Pracowników jest w Polsce mało, a będzie jeszcze mniej. Sytuacja jest niepokojąca, a wrogowie czy przyjaciele Polski też nie śpią i drenują nasz rynek pracy, wyciągając z niego najlepszych ludzi – mówi Wojciech Konecki, prezes zarządu APLLiA Polska i wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej.

Co przedsiębiorców najbardziej hamuje w zatrudnianiu cudzoziemców?

Przedsiębiorców najbardziej hamuje po prostu zbyt mała liczba cudzoziemców na rynku pracy. Mamy rzeczowe analizy zrobione przez wiele uznanych instytutów i autorytetów. Wszystkie wskazują jasno, że jest źle, a będzie coraz gorzej. Pracowników jest w Polsce mało, a będzie jeszcze mniej. Sytuacja jest niepokojąca, a wrogowie czy przyjaciele Polski też nie śpią i drenują nasz rynek pracy, wyciągając z niego najlepszych ludzi. Minister Duszczyk mówi o kontraktach, że przedsiębiorcy chcą kogoś ściągnąć, zatrudnić i zwolnić. To jest może brutalna rzeczywistość, ale też nie do końca prawda. Jeden kontrakt się kończy, a drugi się zaczyna. Nie wszyscy są przecież wyrzucani na bruk.

Czego przedsiębiorcy oczekują od rządu, żeby ułatwić zatrudnianie obcokrajowców w Polsce?

Bardzo doceniamy wszelkie działania zmierzające do poprawy sytuacji na rynku pracy, ale zarówno 800+, jak i in vitro czy aktywizacja biernych zawodowo nie pomogą ani nie zmienią diametralnie naszej sytuacji. Polska traci już teraz niesamowite środki. Mniej więcej półtora procent PKB, jeżeli nie będziemy zatrudniali co najmniej 100 tys. osób pochodzących z migracji.

Musimy współpracować tutaj z rządem. Stworzyć odpowiedni system szkoleń i integracji migrantów. Tylko to musi się zacząć dziać już teraz, ponieważ cały system będzie się charakteryzował olbrzymią inercją. Polska nie jest tym podstawowym i ostatecznym krajem destynacji cudzoziemców. Przyjeżdżają do nas, ale potem jadą dalej. Musimy więc stworzyć odpowiednie programy, żeby cudzoziemcy się u nas dobrze poczuli, ale musimy też pójść do poszczególnych partii i przekonać ich liderów, żeby temat imigrantów nie był tematem politycznym i walki wyborczej.

Podczas debaty mówił pan o Pakcie Migracyjnym, który mógłby być negocjowany i podpisany wspólnie przez rząd i biznes. Co to za pomysł?

Rola Rady Dialogu Społecznego powinna być wzmocniona. Powinniśmy przekonać rząd nawet do kilku takich paktów. Mówimy o kwestiach strategicznych dla Polski, które są naszą racją stanu. Dzisiaj rozmawiamy o kwestiach migracji, rąk do pracy i zatrudnieniu obcokrajowców na podstawowych, ale i też tych wyższych stanowiskach. Choćby operatorów robotyki, automatyki. Tylko sama migracja to nie jest jedyny temat. Musimy rozmawiać o wieku emerytalnym, o wejściu do strefy euro. Te sprawy nie mogą być poddawane co kilka lat kolejnej fazie turbulencji politycznych. Jest racja stanu i to jest wyższe.

Minister Duszczyk mówił, że migracja nie może spowalniać przedsiębiorców w kwestii automatyki i robotyzacji.

Czyli zamiast człowieka mamy zatrudniać robota? Polska ma jeden z najniższych współczynników robotyzacji i automatyzacji w całej Europie. Jesteśmy na czwartym miejscu od końca. W ogóle nie możemy się porównywać do Korei Południowej czy Chin. Musimy oczywiście nadrabiać te zaległości, ale równolegle z mądrą polityką migracyjną. Jeśli pan minister wychodzi z przekazem medialnym, że dziurę na polskim rynku pracy da się załatać dzięki automatyzacji, robotyzacji czy organizacji pracy, to się zgadzam, tylko pracujmy równoległe, bo to nam załata tylko małą część tej dziury

Jak poprawić wizerunek migranta w Polsce?

Ten czarny PR jest dużo szybszy i bardziej skuteczny. Narobił nam mnóstwo problemów. Powinniśmy wyjść z pozytywnym uderzeniem. Jesteśmy jako przedsiębiorcy zdeterminowani, chcemy zatrudniać obcokrajowców, mimo że sam proces ich zatrudniania i rekrutacji kosztuje więcej o 20-40 proc. niż w przypadku pozyskiwania polskiego pracownika. Jeśli chodzi o poprawę tego wizerunku, to powinniśmy mieć skomasowaną politykę PR-ową, i to naprawdę wyspecjalizowaną. Ale też nie powinniśmy mieszać polityki imigracyjnej z kwestiami bezpieczeństwa, używając przy okazji takich słów, jak azyl czy ochrona granic. Bo wtedy idziemy z takim przekazem do społeczeństwa, że jeżeli ktoś jest cudzoziemcem, imigrantem, to znaczy, że zagrożone jest nasze bezpieczeństwo.

Jeżeli potrzeba jakichś wspólnych działań, to jesteśmy na tak. Tylko obawiam się, że tutaj trzeba zmienić całe nastawienie Polaków, a do tego potrzebna jest scentralizowana polityka.

Trochę więcej nadziei po debacie?

Nie, nie będzie nadziei. Wręcz zwracam uwagę na pewne momentum, czas, w którym jesteśmy. Jest słabo, będzie źle, a później gorzej. My i tak patrzymy na to, co jest teraz. Jakie są trendy. A możemy dostać obuchem po głowie, kiedy okaże się, że jeszcze większa ilość naszych kadr będzie wybierana z Polski, bo inne kraje też nie śpią.

Źródło: Wprost