– Żadne pieniądze nie zostaną w kieszeniach. (…) Będzie wielu podatników, którzy stracą na tym rzekomym „wzroście progu podatkowego”. To doskonały przykład pogardliwej strategii „ciemny lud to kupi". To historia o tym, jak podnieść próg podatkowy, aby go zmniejszyć – powiedział w rozmowie z Radiem Zet Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR.
Odniósł się w ten sposób do powtarzanych nieustannie zapewnień najważniejszych polityków, że Polski Ład przyniesie większości podatników korzyści, dla części będzie neutralny, a stracą tylko najlepiej zarabiający.
Kalkulator rządowy, czyli skąd się wziął błąd?
Dziennikarz Radia Zet policzył, o ile mniej oddadzą fiskusowi Polacy, których nie obejmie już drugi próg podatkowy, a na dodatek zyskają kwotę wolną od podatku w wysokości 30 000 zł. Właśnie z powodu tych zmian statystyczny Polak miał odczuć korzyści w domowym budżecie: drugi próg podatkowy wzrośnie z 85 tys. do 120 tys. zł, a kwota wolna od podatku po kilkunastu latach apeli do rządu nareszcie zostanie podniesiona.
Przypomnijmy za Radiem Zet, że minister finansów Tadeusz Kościński deklarując, że dzięki obniżce podatków w kieszeniach Polaków zostanie 14 mld zł dodał, że dla osób z zarobkami 5700-11 700 zł brutto reforma będzie „neutralna”. Czyli mimo zapowiedzianych obniżek, oddadzą fiskusowi dokładnie tyle, ile płacą obecnie. Zagwarantuje to „ulga dla klasy średniej”, której zadaniem jest obniżenie obciążeń fiskalnych do poziomu sprzed reformy systemu podatkowego. Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR w wypowiedzi dla działu Biznes na RadioZET.pl podsumował to dosadnie: „zapisy w Polskim Ładzie to KŁAMSTWO”.
I tak, osoba zarabiająca 120 tys. zł rocznie, a więc mająca maksymalnie skorzystać na podwyższeniu drugiego progu podatkowego oraz wprowadzeniu kwoty wolnej od podatku w wysokości 30 000 zł, miałaby na zmianach podatkowych zaoszczędzić 5171 zł, zaś na dzięki opodatkowaniu zarobków między 85 528 zł a 120 tys. zł stawką 17 procent zamiast 32 procent kolejne 5100 zł. Należy od tego odjąć 15 zł zwolnienia z podatku obowiązującego obecnie i otrzymamy kwotę 10 256 zł.
10 tys. zł to nie byle co i taki wpływ nie pozostanie bez znaczenia dla budżetu rodzinnego. Dla pewności dziennikarz zweryfikował wyliczenia na udostępnionym przez Ministerstwo Finansów kalkulatorze wynagrodzeń w Polskim Ładzie i ze zdziwieniem skonstatował, że zamiast 10 256 zł, wyszło mu… zero złotych korzyści. Osoba zarabiająca 10 000 zł brutto miesięczne ma w Polskim Ładzie oddawać fiskusowi dokładnie tyle samo, ile obecnie.
Trzeba uwzględnić składki zdrowotne
Rozbieżność tę wyjaśnił Sławomir Dudek. Zwrócił uwagę, że rząd chwali się, że osoby, które dzisiaj mają dochód roczny od 85 tys. do 120 tys. zyskają, bo nie będą płacić 32 procent PIT, tylko 17 procent, tj. później wpadną w drugi próg. Ale zapomina dodać, że zabiera ulgę polegającą na odliczeniu składki NFZ od podatku.
– To oznacza, że łącznie z NFZ i PIT ci podatnicy (objęci stawką PIT 17 procent – przyp. red) zapłacą 26 procent, wobec 18,25 procent, które dzisiaj płacą. Czyli te osoby zapłaciłyby łącznie większe składki i podatki. Dlatego już w dniu premiery ładu ogłoszono „łatkę”, tj. tzw. ulgę dla klasy średniej zapisaną skomplikowanym wzorem z parametrami z dokładnością do 9 miejsc po przecinku. Abstrahując już od tego, choć księgowym włos jeży się na głowie, aż wystosowali protest do ministra finansów, to ulga jedynie kompensuje tylko stratę podatników ze wzrostu IT i NFZ do 26 procent. Czyli podatnicy którzy mogą skorzystać z ulgi dla klasy średniej rzeczywiście nie stracą, dla nich zmian będzie neutralna. Czyli zapisy w Polskim Ładzie to KŁAMSTWO. Żadne pieniądze nie zostaną w kieszeniach – powiedział.