Podatek od smartfonów? Pieniądze mają trafić do artystów

Podatek od smartfonów? Pieniądze mają trafić do artystów

Dziewczyna ze smartfonem
Dziewczyna ze smartfonem Źródło: Pexels / Andrea Piacquadio
Rząd chce „opodatkować” smartfony i tablety. Uzyskane pieniądze trafią do artystów

O sprawie pisze Business Insider. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pracuje nad nową opłatą. Organizacje zarządzające prawami autorskimi są za, a Federacja Konsumentów i Związek Cyfrowa Polska przeciw. Według tych ostatnich smartfony przez to podrożeją.

Polska, jak mówi minister Piotr Gliński, jest jedynym krajem bez „podatku od smarfonów”. Ma wynieść 1,5, 3 lub 6 proc.

Co to za opłata? Podatek reprograficzny, który płacimy od 1994 roku. Wynosi 1-3 proc. i płacimy go bezwiednie, kupując papier do drukarki, płyty CD, DVD, twarde dyski. Podatek reprograficzny rekompensuje artystom straty, które ponoszą, gdy kopiujemy ich dzieła do tzw. dowolnego użytku (czyli na własne potrzeby).

– Opłata od czystych nośników trafia do kompozytorów, pisarzy, dramaturgów, plastyków, aktorów, muzyków, wokalistów, filmowców, naukowców oraz wydawców przez organizacje zbiorowego zarządzania takie jak SFP, ZASP, STOART, SAWP, ZPAV, Kopipol, Repropol i ZAiKS – wyjaśnia w Business Insider Polska Anna Klimczak, rzecznik prasowa ZAiKS.

Czasy się jednak zmieniły. Podatek reprograficzny pobierany jest od nośników, których coraz mniej osób używa. A od tych, które się dziś używa – streamingowych serwisów w smartfonach – podatku nie ma. ZAiKS wylicza, że tylko za pośrednictwem Stowarzyszenia Autorów ZAiKS do artystów trafiło w 2018 roku 1 mln euro, podczas gdy na Węgrzech (za pośrednictwem pokrewnych organizacji) 10,7 mln euro, w Austrii 16,2 mln euro i we Włoszech 25,8 mln euro.

– W Polsce niezaktualizowana opłata od czystych nośników skutkuje osłabieniem naszej kultury i środowiska kreatywnego. Przychody polskich twórców z tytułu opłaty reprograficznej są kilka lub nawet kilkadziesiąt razy niższe niż przychody twórców w UE – kontynuuje Anna Klimczak. Wg niej „polskie środowiska kreatywne powinny rokrocznie otrzymywać ok. 80 mln euro (czyli ponad 350 mln złotych) z tego tytułu. Brak tych środków twórcy odczuwają wyjątkowo dotkliwie właśnie teraz, w czasie pandemii”.

Minister kultury Piotr Gliński mówił o sprawie już w kwietniu 2020 roku w Wirtualnej Polsce Gliński. Teraz urzędnik „podatek” zapisać w ustawie o statusie artysty zawodowego oraz stworzyć fundusz wspierający mniej zamożnych ludzi kultury.

Ogólnopolska Konferencja Kultury proponuje opłatę w wysokości 6 proc., minister Gliński 3 proc., a ZAiKS 1,5 proc. (ceny smartfonu).

Z kolei Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska (Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Cyfrowa Polska) twierdzi, że „opłata reprograficzna jest rozwiązaniem zupełnie nie przystającym do postępu technologicznego, który owocuje nowymi modelami biznesowymi i usługami. Była ona sensowna jeszcze w latach 90. XX wieku, kiedy mieliśmy do czynienia z dużą skalą kopiowalności, kiedy powszechne było przegrywanie kaset lub płyt w ramach dozwolonego użytku. Dziś natomiast zmienił się sposób odbioru kultury - skala kopiowalności w Polsce jest na bardzo niskim poziomie, a coraz większą popularność zyskują serwisy streamingowe, za które konsumenci płacą comiesięczne abonamenty”.

Czytaj też:
Koncerty powrócą na stadiony? Minister Gliński wnioskuje o zmianę przepisów