Od środy 31 marca niektórzy użytkownicy serwisu YouTube mogą już widzieć portal w nowej, testowej wersji. Zmiana polega pozornie tylko na tym, że zniknął licznik kciuków w dół. To jednak znaczna ingerencja w transparentność całej platformy i znajdujących się na niej treści. Internauci wskazują, że wśród milionów filmów jeszcze trudniej będzie im wybrać te, która naprawdę zasługują na ich czas. Jeśli nie ostrzeże ich duża liczba „łapek w dół”, mogą zwyczajnie zmarnować cenne minuty.
YouTube chce chronić twórców?
Pomysłodawcy zmiany argumentują, że zasłonięcie licznika ma chronić twórców. Ich zdaniem jest to „odpowiedź na kreowanie pozytywnego feedbacku i zwalczanie hejtu”. Platforma chce w ten sposób zadbać o ich dobrostan i uchronić przed złośliwymi kampaniami, polegającymi na masowym przyznawaniu negatywnych ocen. Użytkownicy podnoszą jednak, że to tak, jakby sklepy internetowe czy inne firmy działające w sieci ukryły negatywne oceny na swoich stronach.
twitterCzytaj też:
Youtuberzy uznani za winnych fałszywego napadu na bank. Sąd potępił ich głupotę