Powiedzieć, że Paweł Kukiz był u Mazurka zdenerwowany, to nic nie powiedzieć. – Pomyliłem się! Czy pan to rozumie? Jakim prawem oskarża pan mnie o kłamstwo? Dlaczego pan do mnie nie zadzwonił, że coś jest nie tak? Siedziałem na końcu sali, nie wiedziałem, co się dzieje, nie słyszałem, był harmider. Czy pan wie, że jak wyjmę aparat słuchowy, to nic nie słyszę? – wściekał się poseł podczas wywiadu.
– Idź pan i zmieniaj ten ustrój. Też wolałbym być na pana miejscu i krytykować ustawy Mazurka. Mazurek by zrobił superustawę! – złościł się Kukiz. – I jeszcze mi pan kłamstwo zarzuca, że nie wiem, jak głosowałem. Dobra, już mi się nie chce – mówił polityk, który od kilku tygodni krytykowany jest za głosowania wspólnie z PiS i rządzącą większością, a ostatnio dodatkowo za zmianę decyzji po kontrowersyjnej reasumpcji Marszałek Elżbiety Witek.
W takich nerwach trudno kontrolować swoje zachowania. Nic dziwnego więc, że w pewnym momencie Paweł Kukiz w obecności tysięcy słuchaczy podał kod do swojego telefonu. Trzeba jednak przyznać, że smartfon polityka był wyjątkowo kiepsko chroniony. Hasło złożone z czterech jedynek to zabezpieczenie, którego równie dobrze mogłoby nie być. „Nie ma gifa, który dobrze oddałby naszą reakcję” – pisali dziennikarze z portalu Niebezpiecznik, zajmujący się kwestiami cyberbezpieczeństwa.
Czytaj też:
Paweł Kukiz odpowiada Kubie Wojewódzkiemu. „To jest dopiero sprawa perfidna”