Prezydenci i burmistrzowie największych europejskich miast padli ofiarami jednej z najbardziej wyrafinowanych metod cyberoszustwa, stosowaną w ostatnim czasie. Przywódcy Berlina, Madrytu i Wiednia poinformowali o podejrzanych telekonferencjach z merem Kijowa Witalijem Kliczko, a właściwie kimś, kto się pod niego podszywał.
Deepfake z Witalijem Kliczko
Deepfake, czyli technologia pozwalająca dzięki Sztucznej Inteligencji na nakładanie obrazu w czasie rzeczywistym, narobiła w ostatnich dniach bardzo wiele zamieszania. Burmistrzowie i prezydenci trzech europejskich stolic twierdzą, że ktoś starał się podszywać pod mera Kijowa i przekazywać im propagandowe wiadomości. Ich celem było podburzanie i wywoływanie wątpliwości wobec ukraińskich uchodźców, którzy znaleźli schronienie w zarządzanych przez rozmówców miastach.
Najobszerniej sprawę opisał na Twitterze burmistrz Wiednia Michael Ludwig. Na oficjalnym profilu miasta możemy przeczytać, że do sytuacji doszło 22 czerwca podczas wideokonferencji. Władze miasta uważają, że doszło do poważnego przypadku cyberprzestępstwa, do którego muszą podejść bardzo krytycznie. „Te wydarzenia są bardzo niepokojące i bardzo niebezpieczne” – napisano. „Nie było dowodów, aby podejrzewać, że rozmowa nie była prowadzona z prawdziwą osobą” – napisano w komunikacie. W komunikacie miasta możemy przeczytać także, że celem tego typu „działań jest zachwianie zaufania do polityki i dyskredytowanie Ukrainy i jej zwolenników”.
Podejrzenia dopiero po 15 minutach rozmowy
Burmistrz Berlina Franziska Giffey również wzięła udział w telekonferencji z osobą podszywającą się pod mera Kijowa. Była to zaplanowana wcześniej rozmowa, na której pojawiła się osoba „brzmiąca i wyglądająca jak Witalij Kliczko”. Jak podają władze Berlina, nie było oznak, że wideokonferencja nie jest prowadzona z prawdziwą osobą”. Pierwsze podejrzenia zaczęły się pojawiać dopiero po 15 minutach rozmowy, gdy domniemany mer Kijowa zaczął mówić, że uchodźcy z Ukrainy oszukują niemiecki rząd i starają się wyłącznie czerpać zyski z programów socjalnych. Nawoływał także, aby odsyłać Ukraińców, aby służyli w armii i bronili ojczyzny.
Połączenie zostało jednak nagle przerwane, a jak dowiedział się Der Spiegel, próby potwierdzenia władz Berlina autentyczności rozmowy wskazały, że nie była ona prowadzona z Witalijem Kliczko.
Czytaj też:
Gronkiewicz-Waltz i Kliczko honorowymi obywatelami Warszawy. Radni PiS mówią o „hańbie”