Momo to dzieło japońskiego artysty Midori Hayashi, który odcina się od jej rzekomego śmiercionośnego wpływu na dzieci. Lalka odstrasza swoim wyglądem – ma wielkie wyłupiaste oczy i tułów ptaka. Jej zdjęcie po raz pierwszy pojawiło się na Instagramie „between.mirrors”. Brytyjskie media, w tym m.in. „Telegraph”, informowały w minionym roku o niebezpiecznym wyzwaniu, które ma rzucać dzieciom postać posługująca się podobizną Momo jako awatarem. Za pośrednictwem aplikacji WhatsApp użytkownicy mieli dostawać instrukcje i zadania, których wykonanie miało ostatecznie prowadzić do popełnienia samobójstwa przez odbiorcę treści.
Z różnych miejsc świata – w tym m.in. z Kolumbii i Wielkiej Brytanii zaczęły nadciągać, uwiarygadniane przez policję informacje, jakoby wyzwanie doprowadziło do śmierci dzieci. Przykładowo, służby z miasta Barbosa w Kolumbii podejrzewały, że wyzwanie Momo może być odpowiedzialne za śmierć 12-letniej dziewczynki i 16-letniego chłopca. Dzieci znały się, a ich samobójstwa nastąpiły w odstępie zaledwie 48 godzin. Miejscowa policja ostrzegała rodziców przed niebezpiecznym trendem.
Czytaj też:
Lalka Momo obwiniana o śmierć kolejnej dwójki dzieci
Momo na YouTube?
Nowa fala zainteresowania wyzwaniem pojawiła się w Wielkiej Brytanii w lutym tego roku. Pojawiły się informacje, że lalka Momo pojawiła się w materiałach na YouTube między odcinkami Świnki Peppy. O wyzwaniu stało się ponownie głośno w mediach, a także na portalach społecznościowych, w tym w grupach skupiających rodziców.
Eksperci radzą jednak, by nie panikować. Organizacja Samarytanie zajmująca się świadczeniem wsparcia emocjonalnego osobom, które mogą popełnić samobójstwo oraz NSPCC, stowarzyszenie skupiające się na ochronie dzieci przed przemocą i okrucieństwem, twierdzą, że to jedynie plotki. Ich przedstawiciel przekonują, że nie ma dowodów, by wyzwanie lalki Momo doprowadziło do sytuacji, w której ktokolwiek zrobiłby sobie krzywdę. Zdaniem specjalistów, bardziej szkodliwe jest rozprzestrzenianie się plotki, które może dać zachętę do przemocy i samookaleczenia. NSPCC podkreśla, że otrzymało więcej telefonów od mediów, niż zaniepokojonych rodziców, których dzieci rzeczywiście zetknęłyby się z wyzwaniem.
W podobnym tonie wypowiadają się Samarytanie. „Te historie, które pojawiają się w mediach, są nagłaśniane i wywołują panikę, czym stwarzają zagrożenie dla podatnych na nie ludzi” – brzmi oświadczenie grupy. „Obecnie nie mamy żadnych zweryfikowanych dowodów w naszym kraju ani poza nim, które łączyłyby Momo z samobójstwem” – dodano.
Czytaj też:
Mama, tata, depresja