Aukcja częstotliwości na 5G została odwołana. Jak to może wpłynąć na wdrażanie nowego standardu w Polsce?
Radosław Kędzia, wiceprezes Huawei w regionie Europy Środkowo-Wschodniej i krajów nordyckich: Odwołanie aukcji było sporym zaskoczeniem. Był to pewien szok dla dostawców sprzętu, ale na pewno największym ciosem było to dla operatorów. To oni przygotowywali się, aby otrzymać nowe częstotliwości i zacząć budować na nich sieć 5G. Teraz muszą się dostosować do zmian.
Dla nas, jako dostawcy sprzętu, nie ma to większego znaczenia. Obecnie, mimo braku aukcji, wszyscy główni operatorzy uruchomili już 5G na dostępnych częstotliwościach. 5G jest na tyle elastyczne, że może działać w zakresie począwszy od 700 MHz - 900 MHz, aż do częstotliwości C-Band (3,4-3,8 GHz). Im wyższa częstotliwość, tym mniejszy zasięg. Jest zatem pożądane przez operatorów, aby wdrażać tę technologię na możliwie najniższych częstotliwościach, co może dać szybsze prędkości przesyłu na większym obszarze. Ma to szczególne znaczenie teraz, podczas pandemii, kiedy ruch w sieciach wzrósł nawet o 40-70 proc. Odwołanie aukcji zdecydowanie spowolniło wdrożenia 5G na masową skalę, a są one niezbędne, zwłaszcza dla firm, które dzięki możliwościom tej sieci będą miały okazję tworzyć zupełnie nowe technologie. Jeśli polski biznes tego nie wykorzysta, to zrobią to firmy z innych krajów, a my znów będziemy zepchnięci do roli klienta, a nie dostawcy. Wystarczy popatrzeć na inne przykłady. Kiedyś kilku kolegów z Estonii wymyśliło sobie, że nie będą dzwonić przy użyciu dostępnych już technologii, tylko wykorzystają do tego voice-over-IP - i tak powstał Skype. Było to możliwe dlatego, że w ich kraju internet dobrej jakości był już powszechnie dostępny. Firmy w naszym regionie mogą tworzyć pomysły osiągające globalne sukcesy – potrzebują jednak odpowiednio przyjaznego środowiska.
Jakiś czas temu mówiło się o tym, że Huawei będzie wykluczony? Czy widzą Państwo jakiekolwiek działania w tym zakresie?
Coraz więcej ludzi w Polsce i w Europie zdaje sobie sprawę z tego, że amerykańskie działania to nagonka o motywach ekonomicznych. Nie jest to sekret, że Stany Zjednoczone nie mają firmy, która byłaby w stanie zaoferować sprzęt 5G. W grze są wyłącznie firmy z Europy i z Azji. Częścią strategii narodowej Amerykanów jest szybkie wdrożenie 5G, dlatego firmy i kraje, które robią to szybciej od nich, mogą być postrzegane jako zagrożenie. I nie ma to kompletnie nic wspólnego z cyberbezpieczeństwem. Wydaje mi się, że opinia publiczna dostrzega już, że wykluczenie kogokolwiek z łańcucha dostaw jest strzałem w kolano. Zmniejsza to konkurencyjność, a zmniejszenie konkurencyjności prowadzi do podnoszenia cen. Jeżeli pozostanie dwóch dostawców, to jaką oni mogą mieć motywację do tego, aby tworzyć lepsze produkty i oferować klientom bardziej atrakcyjne warunki zakupu? Automatyczne wykluczenie jakiegokolwiek producenta jest również niezgodne z prawem polskim, europejskim, a także międzynarodowymi umowami handlowym. Ta negatywna nagonka, żeby nas wykluczać, odbywa się bez żadnej troski o to, co stanie się z państwami, które za tą nagonką podążą. Na szczęście w większości europejskich krajów widzimy, że włodarze zdają sobie sprawę z tego, że to nie polityka, a cyberbezpieczeństwo jest kluczowe. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Huawei zdobywa wszystkie najważniejsze międzynarodowe certyfikaty w tym zakresie.
Czyli patrzycie z nadzieją?
Myślę, że ważna jest kwestia, której wiele osób wciąż nie rozumie. To nie my budujemy sieć i nie my nią zarządzamy. Technologia jest międzynarodowym standardem, do którego każdy może dołożyć cegiełkę. My produkujemy rozwiązania, które pozwalają budować sieci 5G. Nie jesteśmy właścicielami sieci. A cyberbezpieczeństwo nie jest niczym innym jak właśnie troską o bezpieczeństwo sieci, które złożone są z różnych systemów od różnych dostawców. Wykluczenie jednego z nich nie ogranicza ryzyka. Widzimy, że nawet tam, gdzie się nie używa naszego sprzętu, problemy z aktywnością cyberprzestępców i atakami na sieci nie zniknęły.
A w Polsce również jest ta troska?
Myślę, że widać ją w ostatnim rozporządzeniu Ministerstwa Cyfryzacji, które nakłada na operatorów wymogi zapewnienia minimalnych środków bezpieczeństwa. Jest to dobry, oczekiwany przez wszystkich krok.
Dlaczego miałyby wygrać Wasze urządzenia?
Nasz sprzęt już na etapie projektowania tworzony jest tak, aby zapewnić maksymalną stabilność. Antena musi oferować dużą pojemność i być modularna – żeby ułatwić konfigurację i modernizację. Poza tym, musi być gotowa na przyszłość. Staramy się, by oprogramowanie, które jest na naszych urządzeniach, odgrywało istotną rolę. Dzięki temu przejście z 4G na 5G jest proste, bo nie trzeba wymieniać większości urządzeń, wystarczy aktualizacja oprogramowania. Tak samo było z przejściem z 3G na 4G. Mocno zmniejsza to koszty operatorów. Niektórzy operatorzy pracują na naszym sprzęcie od ponad 15 lat i został on przetestowany przez nich wzdłuż i wszerz, w różnych warunkach i działaniach.
Nad rozwojem sieci piątej generacji Huawei pracuje od 10 lat. Inwestujemy w ustanawianie standardu, dbamy również o to, aby nasz interfejs radiowy był bardziej stabilny od innych. W ubiegłym roku wydaliśmy 73 mld zł na badania i rozwój, a kwota ta z każdym rokiem rośnie. Jesteśmy szóstą najbardziej innowacyjną firmą na świecie w rankingu Boston Consulting Group. Jako pierwsza firma na rynku otrzymaliśmy kilka tygodni temu certyfikat zgodności z Common Criteria, potwierdzający bezpieczeństwo naszych produktów 5G. Jest to certyfikat wydawany przez UE, więc ma ważność także w Polsce. Byłoby dobrze, gdyby inne firmy z branży zapewniały tak wysoki poziom cyberbezpieczeństwa, jak my.
W Polsce Instytut Łączności otworzył niedawno swoje własne laboratorium do oceny cyberbezpieczeństwa – bardzo chętnie pokażemy im wszystko co do ostatniej śrubki i do ostatniej linii kodu, bo nie mamy nic do ukrycia. Jesteśmy jedyną firmą na świecie, która może oferować rozwiązania 5G w urządzeniach małych i lekkich (czyli łatwych w montażu), które pobierają znacznie mniej energii elektrycznej (czyli są tańsze w utrzymaniu). Mamy również najbardziej zaawansowane urządzenie radiowe o największej szerokości pasma (200 MHz na jednym urządzeniu). Zamiast stawiać kilka „skrzynek”, wystarczy jedna od nas.
Jak na Zachodzie wygląda wdrażanie 5G? Czy Polska znów zostaje w tyle?
Zachód poszedł trochę dalej. Tamtejsze kraje zdają sobie sprawę z tego, że posiadanie sieci 5G, a przede wszystkim idący za tym wzrost innowacyjności i konkurencyjności, będą miały wpływ na wzrost PKB. Jeżeli firmy mogą wytwarzać dobra łatwiej, taniej i szybciej, to ma to bezpośrednie przełożenie na rozwój gospodarki. Dlatego tam częstotliwości rozdysponowane zostały trochę wcześniej. Z resztą w naszym regionie również widać ten wyścig. My, jako dostawca, który współpracuje z operatorami, widzimy, że kładą oni duży nacisk na wdrażanie 5G. Wszystko, co potrzebne do jej wdrożenia, w zasadzie już jest. My nie jesteśmy w fazie testów, testy naszych urządzeń robiliśmy 2-3 lata temu. Teraz oferujemy gotowe produkty. Potrzeba natomiast decyzji administracyjnych kolejnych państw, żeby cała Europa mogła zrobić technologiczny krok naprzód.
Co Polsce da 5G? Czy koronawirus pomógł w rozwoju świadomości cyfryzacji Polaków? Internet udowodnił, że można praktycznie całe życie - w tym biznes - przenieść w świat online.
Od 5 lat rozmawiam z rządami i dużymi firmami w naszym regionie o tym, że digitalizacja jest niezbędna, żeby gładko przeprowadzić ewolucję gospodarek i dlatego po prostu trzeba w nią inwestować. Oni zawsze przytakiwali i się z tym zgadzali, ale w większości nie podejmowano konkretnych dalszych kroków. Pandemia otworzyła oczy. Nagle wszyscy zrozumieli, że nie możemy przewidzieć wszystkiego i że należy wspomagać cyfryzację społeczeństw, bo to ona pomaga przetrwać w trudnych sytuacjach. W Polsce cały system edukacji z dnia na dzień wszedł w sferę online. W dużych miastach wszystko działa dobrze, ale w regionach mniej zubranizowanych wciąż jest wiele do zrobienia. Zasięg internetu jest tam bardzo słaby. 5G, szczególnie na niskich częstotliwościach dostarczy, szybki internet do wszystkich domów. Pokryje również wsie i gospodarstwa rolne. Mam nadzieję, że z czasem również polskie firmy stworzą aplikacje oparte na 5G do tzw. smart farming - po to, żeby rolnik wiedział, jaka jest pogoda, wilgotność gleby, czy nie ma szkodników. To wszystko można zautomatyzować. Do takich rozwiązań zmierzamy.
Co ze sztuczną inteligencją? Czy COVID-19 również uświadomił, że jest ona konieczna? Widzimy na licznych przekazach specjalne kamery, które mierzą temperaturę przechodzących osób. Co Huawei robi w tym zakresie?
Nasza działalność opiera się na kilku głównych filarach. Są to urządzenia końcowe, czyli telefony, laptopy, tablety – wszystko to, co dostaje do ręki klient końcowy. Drugą warstwą jest infrastruktura sieciowa, a trzecią – zaawansowane rozwiązania dla klientów biznesowych, w tym systemy chmurowe i rozwiązania z obszaru sztucznej inteligencji. Nie zajmujemy się produkcją oprogramowania, aplikacji, czyli tym, co operowałoby danymi klientów. Nasze produkty są niczym rura, która pozwala transmitować te informacje. W naszej strategii systemy chmurowe oraz AI są coraz ważniejsze. Mamy swoje własne klastry obliczeniowe, rodzinę produktów Atlas. Rozwiązania tego typu mogą pojawić się Warszawie, bo niedawno nawiązaliśmy współpracę z Politechniką Warszawską. W porównaniu z konkurencją, nasza technologia ma większe możliwości szybkiego uczenia się algorytmów.
Na czym ten klaster będzie polegał?
Po pierwsze studenci, będą mieli dostęp do rozwiązań, które są najlepsze na świecie. Będą mogli sami dotknąć urządzeń i zobaczyć co jest w środku. Nasze systemu chmurowe są oparte na otwartym kodzie źródłowym. Można zobaczyć, jak one są zrobione. Na nich są postawione systemy, które są odpowiedzialne za algorytmy sztucznej inteligencji. Pomoże to studentom doktoryzować się czy pisać prace magisterskie w zakresie AI.
Jak Państwo przetrwali koronawirusa?
Czujemy się odpowiedzialni za zdrowie naszych pracowników, przede wszystkim dlatego, że to oni są najważniejszym elementem firmy. Jako jedni z pierwszych w Polsce, na długo przed rządowymi restrykcjami, wdrożyliśmy restrykcyjne standardy higieniczne. Pierwszą zasadą, jaką wprowadziliśmy, była kwarantanna - wszystkie osoby, które przylatywały z Chin, automatycznie były kierowane na dwa tygodnie do domu i nie mogły się pojawiać w biurze. Nie oznacza to, że te osoby nie pracowały, bo nasza praca może odbywać się zdalnie. Następnie wprowadziliśmy w biurze bardzo dużo procedur bezpieczeństwa. Rozdaliśmy pracownikom maseczki (a nadwyżkę z zasobów firmy przekazaliśmy polskim szpitalom w ramach pomocy). Zamontowaliśmy nawet specjalne nakładki na klamki, do otwierania drzwi łokciem. Mamy również specjalną kamerę, która przy wejściu mierzy każdemu temperaturę.
Jestem przy tym przekonany, że to, co tak naprawdę pozwoliło zachować płynność działania nie tylko nam, ale większości firm, to właśnie wydajne sieci telekomunikacyjne. W dobie pandemii zdecydowanie bardziej widać, że są one jednym z filarów gospodarki, od którego zależy nasze funkcjonowanie w domu i w pracy. Dlatego tak istotne jest, by operatorzy mogli korzystać z najnowszych i najlepszych dostępnych rozwiązań.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.