Sonos Arc – Klasa, ale bez efektu „WOW!”

Sonos Arc – Klasa, ale bez efektu „WOW!”

Sonos Arc
Sonos Arc Źródło: sonos.com/pl
Po testach soundbara Sonos Beam 2, sprawdziłam, co potrafi Sonos Arc. Choć wciąż uważam, że oba urządzenia są wyjątkowe, mam jednak kilka niepopularnych wniosków.

W recenzjach na temat soundbara Sonos Arc dominują pozytywne opinie. Nie dziwię się. Sprzęt sprawdza się naprawdę świetnie, o czym za chwilę. Gdybym testowała tylko ten model, pewnie piałabym z zachwytu, jednak na krótko przed, testowałam również Sonos Beam 2, co znacząco wpłynęło na opinię o kolejnym soundbarze tej firmy.

W czym jest haczyk? Arc, w porównaniu do Beama jest zdecydowanie lepszy, i to w każdym calu. Ale… nie dwa razy lepszy, jak by to sugerowała cena sprzętu. To, co zachwyciło mnie w Beamie, czyli niezwykła jakość i przestrzenność dźwięku, nawet w jego najniższych tonach, działało podobnie i przy soundbarze Sonos Arc. Mając jednak w pamięci dokonania Beama, który jest zdecydowanie mniejszy i mniej okazały niż Arc, nastawiłam się na kolejny efekt WOW! Coś, co rozbije bank i wprawi mnie w osłupienie. Tak się jednak nie stało. Dźwięk był przestrzenny, świetnie się sprawdzał na różnych tonach i świdrował ucho swoją dokładnością, ale nie zaskakiwał bardziej niż ten, który zaprezentował mi Beam. A sądziłam, że powinien, ponieważ jest o wiele większy i droższy (cena oscyluje wokół 4,5 tys. zł), co na „chłopski rozum”, powinno gwarantować także lepsze odczucia.

Każdy dźwięk pod kontrolą

W skład minusów wchodzi również brak kompatybilności z innymi głośnikami. Arc współpracuje tylko z innymi Sonosami, co zrozumiałe z punktu widzenia firmy, a kłopotliwe z punktu widzenia zwykłego użytkownika. Sonos Arc to także wybór dla posiadaczy nowszych telewizorów, które wyposażone są w HDMI ARC. Jeśli liczymy na ucztę dla ucha, dostosowanie sprzętu do tego soundbara jest konieczne.

Tu mała uwaga. Choć Sonos Arc jest zachwycający podczas odtwarzania muzyki, jest on stworzony do wspomagania dźwięku podczas oglądania filmów. Wówczas pełnia i przestrzenność dźwięków z filmu pozwala poczuć się jak w kinie. Dla osób, które mają bardzo wrażliwe na muzykę ucho i chcą połączyć muzykę i filmy w jedno urządzenie, ten wybór może być nieco za prosty, choć nie wykluczam, że i wówczas się sprawdzi.

To, co podoba mi się podczas oglądania filmów z Sonosem, to fakt, że każdy dźwięk jest „pod opieką”. Muzyka filmowa jest głęboko osadzona, dźwięki natury czy maszyn rozchodzą się po całym pomieszczeniu, jakbyśmy uczestniczyli w wydarzeniach z filmu, ale jednocześnie bardzo wyraźnie słyszymy dialogi, które nie giną wśród natężenia pozostałych dźwięków. Wszystko jest w tym mechanizmie pod kontrolą.

Sprzęt stworzony do wielkich pomieszczeń

Sonos Arc jest znaczących rozmiarów, co należy mieć na uwadze, kiedy planuje się taki zakup. Choć ma minimalistyczną formułę, zajmuje sporo miejsca. Przyznam, że w moim niewielkim mieszkaniu prezentował się dziwnie. Do takiego sprzętu pasują raczej dużo większe pomieszczenia, w których dodatkowo Arc może spełnić swoją rolę i pokazać czyste i pełne złożoności dźwięki. W niewielkim mieszkaniu dźwięk jeszcze nie zdąży się roznieść i nacieszyć ucha, a już odbija się od ściany.

Sonos Arc pozwala także porozumieć się z asystentami głosowymi Alexa oraz Google Assistant. Tu pojawia się problem, bo opcja ta nie jest dostępna po polsku. Sam fakt zarządzania głosowego całym urządzeniem jest jednak ciekawym dodatkiem. Podsumowując, choć sam model soundbara bardzo mi się spodobał, miałam chrapkę na więcej. Nie jest to argument na „nie” dla zakupu, ale moim zdaniem sprzęt ten nie jest dla kogoś, kto zamieszkuje na mniej okazałych metrażach.

Czytaj też:
Sonos Beam 2 – seria zaskoczeń. Test soundbara wyszedł lepiej, niż się spodziewałam

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl