Jesienią ma zacząć obowiązywać nowe świadczenie, którego celem jest ułatwienie rodzicom łączenia pracy i wychowania dziecka w wieku od 13 do 36 miesięcy. To Aktywny rodzic, popularnie zwany „babciowym”.
Aktywny rodzic. Na jakich zasadach?
Co ustawodawca rozumie przez aktywność zawodową? To znaczy, że oboje rodzice muszą pracować w oparciu o umowę o pracę, umowę zlecenia, prowadzić działalność gospodarczą lub być rolnikami. Konieczne jest również podleganie ubezpieczeniu emerytalnemu i rentowemu od podstawy, której wysokość jest nie mniejsza niż 100 proc. minimalnej pensji lub:
- 50 proc. – gdy drugi rodzic jest ubezpieczony przynajmniej w takim samym wymiarze,
- 30 proc. – gdy drugi rodzic jest ubezpieczony przynajmniej w takim samym wymiarze i w przypadku prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej, korzystając z ulg i preferencji w opłacaniu składek ZUS (ulga na start, mały ZUS Plus etc.).
- nieprzerwane podleganie ubezpieczeniu społecznemu w KRUS przez przynajmniej rok.
Ze świadczenia nie skorzystają więc rodzice, gdy dla jednego z nich (lub oboga) jedynym źródłem utrzymania jest umowa o dzieło.
Aktywny rodzic – czyli co?
Od 1 października będą obowiązywały trzy nowe świadczenia:
- świadczenie „Aktywni rodzice w pracy”;
- świadczenie „Aktywnie w żłobku”;
- świadczenie „Aktywnie w domu”.
Ten ostatni moduł różni się od dwóch wcześniejszych, bo zakłada wypłacanie pieniędzy rodzinom, w których jeden z rodziców nie pracuje. Początkowo „babciowe” było zapowiadane jako program ułatwiający aktywizację rodziców, którzy chcą wrócić do pracy (niekoniecznie w pełnym wymiarze) po tym, jak dziecko ukończyło pierwszy rok życia, ale ostatecznie do programu wciągnięto też propozycję dla rodziców, którzy z jakichś powodów nie chcą lub nie mogą do niej wrócić.
Mimo wszystko „Aktywny rodzic” premiuje rodziców pracujących: świadczenie „Aktywni rodzice w pracy” wynosi 1500 zł, a „Aktywnie w domu” – tylko 500 zł.
Czytaj też:
„Babciowego" jeszcze nie ma, a ceny za żłobek już rosną. Ministra reagujeCzytaj też:
„Babciowe" coraz bliżej. Tak ZUS sprawdzi, czy pieniądze się należą