Czesław Siekierski dla „Wprost”: Unia dała nam tak wiele. I raptem jesteśmy niezadowoleni, już jej nie kochamy

Czesław Siekierski dla „Wprost”: Unia dała nam tak wiele. I raptem jesteśmy niezadowoleni, już jej nie kochamy

Minister Czesław Siekierski
Minister Czesław Siekierski Źródło:Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi / ArsLumen / Piotr Woźniakiewicz
– Wspólna Polityka Rolna dała nam tak wiele. Przez 20 lat uzyskaliśmy ogromne narzędzia wsparcia, dopłaty, środki na rozwój obszarów wiejskich, potężne inwestycje w infrastrukturę, w parki maszynowe, w rozwój know-how. I raptem teraz mówi się, że my jednak nie jesteśmy zadowoleni z tego, cośmy dostali, bo zmieniła się sytuacja. Teraz to my już nie kochamy tej Unii, bo Unia narzuca nam dodatkowe wymogi – mówi w rozmowie z „Wprost” Czesław Siekierski, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Karol Wasilewski: Liczba ognisk zapalnych w Ministerstwie Rolnictwa jest wyższa niż we wszystkich pozostałych resortach razem wziętych. Za to długość kadencji każdego kolejnego ministra jest najniższa. Tylko za 8-letnich rządów PiS było ich sześciu. A o panu także mówi się, że zamieni pan gmach przy ul. Wspólnej na Parlament Europejski. Dlaczego to tak gorące krzesło?

Czesław Siekierski, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi: Jestem związany ze sprawami wsi właściwie przez całe swoje życie. Nie tylko zawodowe. Sam pochodzę z małego gospodarstwa z okolic słynnego Pacanowa i gdy rozmawiamy o tym resorcie, to muszę cofnąć się w czasie i wyznać, że już w czasie rządu Tadeusza Mazowieckiego otrzymałem propozycję objęcia teki ministra konstytucyjnego. Wówczas z niej nie skorzystałem, bo uważałem, że powinienem zająć się innymi obszarami życia publicznego. Ale już wówczas to polskie rolnictwo przechodziło gigantyczną metamorfozę i już wtedy praca w tym resorcie była tytanicznie trudna i wymagająca. Także wtedy rolnicy przyjeżdżali do Warszawy i protestowali.

Powiem panu więcej: my już w roku 1994 mieliśmy realną szansę, by wejść do Unii Europejskiej.

10 lat przed akcesją? Naprawdę była taka możliwość w praktyce?

Tak. Gdyby wszystkie ówczesne siły polityczne wyraziły na to zgodę i gdyby była pełna i jednolita gra głównych liderów sceny politycznej, to władze Unii i poszczególnych krajów nie widziały większych przeszkód. Niestety wówczas nie było już wśród nich Mazowieckiego czy Geremka, którzy mieli olbrzymi autorytet na Zachodzie i chęć akcesji. Wtedy karty rozdawał m.in. Wałęsa.

Ale to chyba nie w zależności od naszej chęci lub niechęci podejmowano decyzję. Musieliśmy spełnić olbrzymią ilość wymogów i dostosować nasz kraj do struktur unijnych.

My bardzo szybko przechodziliśmy przemianę ustrojową i restrukturyzację gospodarki.

30 lat temu podpisaliśmy umowę stowarzyszeniową z UE, ale gdybyśmy się zgodzili na więcej okresów przejściowych w poszczególnych segmentach, to moglibyśmy być pełnoprawnym graczem.

Jak pan się domyśla, jedną z palących wówczas kwestii było oczywiście rolnictwo. Dzisiaj już mało kto pamięta, jak wyglądała polska wieś na początku lat 90. I jaki przeskok cywilizacyjny zrobiliśmy właśnie dzięki Unii Europejskiej.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.