„Zdajemy sobie sprawę, że niektóre osoby mają problemy z dostępem do naszych aplikacji i produktów. Pracujemy nad jak najszybszym przywróceniem normalności i przepraszamy za wszelkie niedogodności” – pisał na Twitterze rzecznik Facebooka Andy Stone. Ci, którzy chcieli zalogować się do Facebooka, widzieli jedynie komunikat: „Coś poszło nie tak. Pracujemy nad tym i naprawimy yo tak szybko, jak będziemy w stanie”.
Awaria przytrafiła się dzień po tym, jak w amerykańskiej telewizji informatorka Frances Haugen z Iowa ujawniła swoją tożsamość, by potwierdzić przeciek informacji. 37-latka pracująca wcześniej m.in. dla Google'a i Pinterest podkreślała, że władze Facebooka są świadome, że ich produkt podsyca nienawiść i szkodzi zdrowiu psychicznemu dzieci. Podkreślała w CBS, że ten portal jest „zdecydowanie gorszy” niż cokolwiek, co wcześniej widziała.
Frances Haugen ujawnia się. To autorka przecieków
We wtorek 5 października Haugen ma zeznawać w sprawie szkodliwego wpływu Facebooka i Instagrama na młodych ludzi. Wiceprezydent platformy Nick Clegg bronił portalu, odrzucając oskarżenia o jego „toksyczność” i szkodliwość dla nastolatków.
„Mocne dowody sugerują, że doświadczenia z Facebooka i Instagramia sprawiają, że niezadowolenie z naszego ciała jest jeszcze większe” – cytował w ubiegłym tygodniu wewnętrzne dokumenty Facebooka senator Richard Blumenthal. Mimo jednak rosnących nacisków i kolejnych prób w Kongresie, Amerykanom wciąż nie udało się zreformować przepisów o ochronie w sieci, które powstały dekady przed nastaniem ery mediów społecznościowych.
Czytaj też:
#MessengerIsOverParty. Twitterowicze śmieją się z awarii Facebooka i Instagrama, są memy