Elon Musk zmienił przemysł kosmiczny opracowując rakiety Falcon 9, które same wracają na ziemię i mogą być użyte ponownie. Dotyczy to większości rakiet Falcon 9, ale nie rakiety, która w 2017 roku wyniosła na orbitę satelitę Echostar 23. Rakieta w pewnym sensie wróciła na ziemię, ale nie w taki sposób, jaki wymyślili sobie inżynierowie SpaceX.
Rakieta Falcon 9 nigdy nie miała wrócić na ziemię
Normalnie rakiety Falcon 9 wracają na ziemię po wyniesieniu ładunku na orbitę, w imponujący sposób lądując na jednym z wyznaczonych lądowisk na lądzie lub autonomicznych barkach na Oceanie Spokojnym lub Atlantyku. W przypadku misji Echostar 23 od początku było planowane, że rakieta nie zostanie sprowadzona na ziemię. Wynikało to z masy satelity, który ważył 5,5 tony. Był to najcięższy satelita jaki został w tamtym momencie wyniesiony przez SpaceX. Oznaczało to, że po wyniesieniu satelity nie zostanie już wystarczająco dużo paliwa do przeprowadzanie kontrolowanego lądowania.
Pięć lat po stracie rakiet Falcon 9 powróciła na ziemię, a konkretnie weszła w ziemską atmosferę, gdzie uległa zniszczeniu i spaleniu. Efektowne wejście w atmosferę miało miejsce nad Meksykiem i zostało sfilmowane przez wiele osób.
Satelita Echostar 23, po wyniesieniu przez SpaceX w 2017, funkcjonuje prawidłowo. Okres jego działania przewidziany jest na 15 lat.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.