– Rok rozpoczął się bardzo dobrze. W pierwszych miesiącach popyt i sprzedaż były wysokie. Teraz mamy spowolnienie. Nie wiadomo do końca z czego to wynika. Na pewno rynek czeka na to, co się stanie z zapowiadanym programem Mieszkanie na start – przyznał w rozmowie z branżowym serwisem PAP Jarosław Szanajca, prezes Dom Development, jednej z największych firm deweloperskich w kraju.
Przekonuje, że to spowolnienie nie stanowi jednak kłopotu.
– Ceny przestały raczej rosnąć. Przy niższym popycie i wolumenach sprzedaży, które deklarują firmy, przestrzeni na podniesienie cen nie ma, ale tego się spodziewaliśmy – ocenił Szanajca.
Nieruchomości. Mniejsze zainteresowanie kupowaniem mieszkań
Czy słowa prezesa czołowej spółki deweloperskiej mogą zwiastować oczekiwany przez przyszłych kupujących spadek cen? Eksperci Banku Pekao napisali w analizie, do której dotarli dziennikarze money.pl, że w perspektywie najbliższych kwartałów należy spodziewać się dalszych wzrostów cen mieszkań. Raport wskazuje, że za podwyżkami stoją m.in. rosnące realne dochody Polaków, programy pomocowe obniżające efektywne stopy procentowe dla najbardziej wrażliwych gospodarstw domowych, znaczny potencjał poprawy akcji kredytowej oraz wciąż wysokie strukturalne potrzeby mieszkaniowe wynikające z przeludnienia lokali.
Jednocześnie dane, które trafiają do nas z różnych stron, potwierdzają, że deweloperom coraz trudniej jest na rynku. BIK poinformował, że w kwietniu uruchomiono 16,4 tys. kredytów hipotecznych – o 11,4 proc. mniej niż miesiąc wcześniej. Ponadto był to już trzeci miesiąc spadków, jeśli chodzi o liczbę uruchomionych kredytów na zakup nieruchomości.
Sukcesywnie spada także liczba sprzedanych mieszkań. Z danych Otodom Analytics wynika, że maj był dla deweloperów najgorszym miesiącem od stycznia 2023 r. Sprzedano bowiem jedynie 3,2 tys. mieszkań na rynku pierwotnym. To aż o 20 proc. mniej niż w analogicznym okresie zeszłego roku.
Wciąż brakuje co najmniej 1 mln mieszkań
Wreszcie: JLL, firma konsultingowa w branży nieruchomości, poinformowała, że oferta deweloperska w 6 największych aglomeracjach na koniec I kwartału br. wynosiła 42,4 tys. mieszkań, co oznacza wzrost o 17 proc. w porównaniu do poprzedniego kwartału. Mieszkań więc przybywa, zainteresowanie spada, co mogłoby zapowiadać przesunięcie na korzyść kupujących.
Szacuje się, że deficyt lokali w naszym kraju to ok. 1 mln mieszkań (ale niektóre ośrodki badawcze wskazują nawet na 2 mln mieszkań, które „od ręki” znalazłyby nabywców), to trzeba przyznać, że Polska dokonała znaczącego rozwoju w zakresie nowego budownictwa. Branżowy serwis Property News zauważa, że powoli wchodzimy do grona europejskich liderów w zakresie liczby budowanych rocznie nowych mieszkań i domów, choć nadal odrabiamy dystans do średniej unijnej w liczbie mieszkań na 1 tys. mieszkańców.
– Dojście Polski do poziomu ok. 450-460 mieszkań na 1 tys. mieszkańców w ciągu najbliższych 10 lat wydaje się bardzo prawdopodobne, natomiast dalszy wzrost tego wskaźnika będzie silnie uzależniony od uwarunkowań demograficznych i geopolitycznych – uważa Kazimierz Kirejczyk, Senior Strategy Advisor z JLL.
Najtańsze mieszkania w ofercie deweloperów
Niedawno sprawdziliśmy najtańsze mieszkania w aktualnej ofercie deweloperów. Okazuje się, że pod względem ceny bezkonkurencyjna jest Łódź. Atal sprzedaje na Polesiu kawalerkę o powierzchni 29 mkw za269 tys. zł. Za niewiele większe mieszkanie (33 mkw od Okam) trzeba zapłacić 371 tys. zł.
W Poznaniu 26 metrową kawalerkę mamy w sprzedaży za 330 tys. zł (Robyg). W poznańskich Naramowicach Atal oferuje mieszkanie o metrażu 32 mkw. za 372 tys. zł. Ten sam deweloper ma na sprzedaż w Gdańsku 27-metrową kawalerkę w cenie 362 tys. zł, a w Krakowie za lokal o powierzchni 43 mkw trzeba zapłacić 469 tys. zł. Więcej informacji na ten temat – w tekście poniżej.
Czytaj też:
Masz 300 tys. zł? Sprawdziliśmy, co zaoferuje Ci deweloperCzytaj też:
Ceny mieszkań na rynku wtórnym. W tych miastach kupisz je najtaniej