Kołodko uważa, że kryzys Grecji to bardzo poważna sprawa, a jego konsekwencje mogą wykroczyć poza Europę. Zaznaczył jednak, że Grecja nie upadnie. - Od razu to powiedzmy: państwa nie upadają - państwa mają problemy. Upadają rządy, upadają banki, upadają programy czy koncepcje ekonomiczne, czasami upadają pewne ideologie. Państwo może ogłosić niewypłacalność. W istocie problem dzisiejszy Grecji, i do tego trzeba się przyznać to że Grecja jest niewypłacalna i nie spłaci swojego długu - uważa były wicepremier.
Kołodko nie jest przeciwny polskiej pomocy dla Grecji. Co nasz kraj miałby jednak z niej mieć? - Pytanie jest: jakie mamy alternatywy? Jedna, idealna jest taka: niech się Grecy wezmą do roboty i spłacą ten dług. Otóż oświadczam państwu, że jakby się do roboty nie wzięli sprawy są niezwykle trudne - mówi.
Druga, to według Kołodki pozwolenie Grecji, żeby "ogłosiła niewypłacalność w sposób chaotyczny, krzycząc i protestując" - To będzie jeszcze bardziej kosztowne. Jeśli Grecja przestanie płacić swoje zobowiązania, to wtedy przychodów będą pozbawione banki i fundusze, które im te pieniądze udostępniły. Banki i fundusze z kolei mogą mieć problemy z obsługą swoich klientów. Zaczyna się cały łańcuszek powodujący zatory płatnicze. Może któreś jego ogniwo dotarłoby także do naszej gospodarki - mówi w Radiu TOK FM Grzegorz Kołodko.
TOK FM, ps