Gdy negocjacje zakończyły się fiaskiem, spółka wniosła pozew do sądu przeciwko konkretnemu dentyście. Ten bronił się, argumentując m.in., że nie udostępnia muzyki publicznie, bo gabinet stomatologiczny nie może być uznany za miejsce publiczne. - Pacjenci przychodzą do gabinetu wyłącznie na umówione wizyty - tłumaczył. Gdy sprawa trafiła do sądu apelacyjnego, ten skierował pytanie do ETS. Pytał, czy stomatolog, umożliwiający pacjentom wysłuchanie programów radiowych za pośrednictwem odbiornika radiowego umieszczonego w gabinecie dentystycznym, musi płacić tantiemy.
15 marca Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że takiego obowiązku nie ma (sygn. C-135/10). Według ETS dentysta, który bezpłatnie puszcza muzykę w swoim prywatnym gabinecie, nie udostępnia jej publicznie w rozumieniu prawa Unii. Trybunał zwrócił uwagę na to, że pacjenci dentysty tworzą zwykle określony, stały krąg osób, a nie ogół ludności. Co więcej, przychodzą kolejno po sobie i zasadniczo nie słuchają tych samych utworów, w szczególności tych, które są nadawane przez radio. A nawet jeśli tego samego utworu słucha kilku kolejnych pacjentów, to nadal jest to ograniczony krąg osób - uznał Trybunał. ETS zwrócił również uwagę na drugą istotną rzecz - odtwarzanie muzyki w gabinetach stomatologicznych nie ma charakteru zarobkowego. Pacjenci dentysty przychodzą bowiem do prywatnego gabinetu dentystycznego tylko po to, by leczyć zęby. Jedynie przypadkowo i niezależnie od swojej woli słuchają radia.
PAP, arb