Technologie podwójnego zastosowania to rozwiązania stworzone przez daną gałąź gospodarki, które znajdują zastosowanie w innych jej sektorach. Najczęściej są to rozwiązania dotyczące technologii wojskowych, ponieważ przemysł obrony generuje najwięcej z nich.
Poncyliusz dodał, że przy właściwym podejściu, rządowe zamówienia mogłyby być motorem napędowym dla wielu dziedzin gospodarki. Wskazał na przykład USA, gdzie podczas realizacji zamówień związanych z wyłonieniem następcy pojazdu wojskowego tzw. hummera, rząd kontrolował i finansował wszystkie etapy postępowania.
- Oczywiście produkcja pojazdu musiała odbywać się na terenie USA. Okazuje się, że można rozsądnie wydawać rządowe pieniądze" - podkreślił.
Prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) Bożena Lublińska-Kasprzak zwróciła uwagę na rozwiązanie, które mogłoby zrewolucjonizować dziedzinę zamówień publicznych.
- Instytucja przedkomercyjnych zamówień publicznych to przyszłość dla dziedzin badawczo-rozwojowych oraz podmiotów zamawiających. W tego typu postępowaniach zamawiający określa przedmiot zamówienia, który może jeszcze faktycznie nie istnieć. Jest tworzony według zapotrzebowania zamawiającego. Takie podejście pozwala na przeprowadzenie komfortowego ze strony zamawiającego oraz wykonawcy procesu przetargowego. Z reguły tego typu postępowania trwają dłużej niż standardowe procedury - tłumaczyła Lublińska-Kasprzak.
Prezes KIG Andrzej Arendarski zwrócił uwagę na możliwości, jakie dają rodzimej gospodarce zamówienia wojskowe. Odniósł się też do przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy rozstrzygniętego przez Ministerstwo Obrony Narodowej na korzyść firmy francuskiej, co spowodowało falę krytyki resortu w całym kraju.
- Przetarg zorganizowany był od początku nieprofesjonalnie. Nie wzięto pod uwagę czynników gospodarczych, które obok walorów użytkowych nowego śmigłowca powinny stanowić istotną przesłankę przy wyłanianiu zwycięzcy. Dlatego niewłaściwym wydaje się fakt, że dysponentem całości funduszy na zakup uzbrojenia jest jedno ministerstwo, które na dodatek działa w oderwaniu od realiów gospodarczych naszego kraju. Problem nie leży po stronie wojska tylko systemu prowadzenia tego typu przetargów. Rozum nakazywałby zaangażowanie również Ministerstwa Gospodarki. Ponieważ taka szansa jak wojskowe zamówienia może się nie powtórzyć przez dłuższy czas - powiedział Arendarski.
Dyrektor zarządzający PZL-Świdnik Krzysztof Krystowski stwierdził, natomiast, że wśród części polskich elit i polityków pokutuje przekonanie, że siła obrony naszego kraju powinna polegać na sojuszach, dlatego właściwym jest zakup uzbrojenia z zagranicy, ponieważ to cementuje owe sojusze. Ten tryb rozumowania całkowicie wyklucza interes polskiej gospodarki. Krystowski skomentował to podejście, jako postkolonialne.
- Dopiero z ust obecnego ministra MON usłyszałem to, co resort obrony powinien realizować w praktyce od wielu lat. Jego poprzednicy działali w sposób często niewytłumaczalny, jak choćby w przypadku zakupu okrętu dla Marynarki Wojennej 'Gawron', który finalnie okazał się najdroższą motorówka świata, dla wojska zbyt kosztowną i nieprzydatną. Podobnie było w przypadku samobieżnej armato-haubicy 'Krab', gdzie proste z pozoru sprawy skomplikowano do poziomu absurdu" - wskazał szef PZL-Świdnik.
Krystowski zwrócił również uwagę na fakt, że MON nie posiada dostatecznych kompetencji, aby samodzielnie dysponować tak ogromnymi funduszami. Podkreślił, odnosząc się do sprawy przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy, że decyzja faworyzująca francuskiego dostawcę może spowodować stagnację całego regionu Lubelszczyzny, która w przypadku wygranej PZL-Świdnik w tym postępowaniu mógłby stać się liderem w kwestii budowy śmigłowców, a co za tym idzie w dziedzinie opracowywania i wdrażania nowych technologii.
(ISB News)