Decyzja Trybunały Sprawiedliwości Unii Europejskiej w kwestii kopalni Turów jest od początku tygodnia jednym z najgorętszych tematów politycznych. Co prawda Polska ma płacić „tylko” 500 tys. euro za każdy dzień dalszego wydobycia węgla brunatnego, a nie – jak pierwotnie chcieli Czesi – 5 mln euro dziennie, ale i tak polski rząd nie zamierza zapłacić ani złotówki.
Polska nie zamknie Turowa
Polski rząd błyskawicznie odniósł się do decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE. Przekaz jest jasny. Polski system energetyczny potrzebuje energii z Elektrowni Turów, więc dostarczająca do niej węgiel brunatny kopalnia nie przestanie działać.
„Polski rząd nie zamknie kopalni KWB Turów. Od początku stoimy na stanowisku, że wstrzymanie prac kopalni w Turowie zagrozi stabilności polskiego systemu elektroenergetycznego. Miałoby to negatywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego dla milionów Polaków oraz dla całej Unii Europejskiej. Jej zamknięcie oznaczałoby też ogromne problemy dla życia codziennego. Polski rząd dąży do polubownego zakończenia sporu z Republiką Czeską i respektuje interesy lokalnej społeczności. Dzisiejszy wyrok stoi w kontrze do polubownego załatwienia sprawy” – poinformował polski rząd w oficjalnym oświadczeniu zaraz po decyzji TSUE.
Postanowiliśmy skontaktować się z polskim przedstawicielstwem Komisji Europejskiej, aby dopytać, czy polska administracja w ogóle nawiązała jakikolwiek kontakt w tej sprawie. Odpowiedź z jednej strony zaskakuje, ale z drugiej trzeba przyznać, że jest spójna z oficjalnym komunikatem rządu.
– Na dziś mogę potwierdzić, że nikt z rządu się z nami jako Przedstawicielstwem nie kontaktował w tej sprawie – powiedziała Marzenna Guz-Vetter, kierowniczka wydziału prasowego polskiego przedstawicielstwa Komisji Europejskiej. Zapytaliśmy także o to, jak technicznie mogłoby wyglądać wpłacanie tego typu kary przez polski rząd. Co ciekawe, „sposób płacenia kary jest wewnętrzną sprawą Polski”.
Pierwsza taka sytuacja w historii
Polskie przedstawicielstwo Komisji Europejskie zwraca uwagę na jeszcze jeden, dość niechlubny element całej sytuacji.
„Chciałabym w tym miejscu podkreślić, ze w historii funkcjonowania Unii Europejskiej nie było dotąd przypadku, aby dane państwo członkowskie nie zastosowało się do kar finansowych nałożonych przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości” – powiedziała przedstawicielka KE. W oficjalnym stanowisku Komisja jasno wskazała, że podejmie „wszystkie niezbędne kroki”, aby Polska płaciła nałożone decyzją z 20 września kary. A jest to już łącznie 2 miliony euro, czyli ponad 9,2 mln złotych.