Szczyt inflacji w styczniu? Analitycy widzą to inaczej

Szczyt inflacji w styczniu? Analitycy widzą to inaczej

Gniazdko elektryczne
Gniazdko elektryczne Źródło: Shutterstock / ajt
Im dłużej będzie obowiązywała tarcza antyinflacyjna, tym wyższa inflacja uderzy w nas w 2023 roku – ostrzegają analitycy mBanku.

Politycy, ale również szef Narodowego Banku Polskiego, pytani o inflację w najbliższych miesiącach, wskazują, że jej szczyt powinien wypaść pod koniec stycznia, może w lutym. Tymczasem, jak informuje „Rzeczpospolita”, Bank BNP Paribas szacuje, że może to nastąpić w czerwcu, a inflacja w najwyższym punkcie wyniesie 9,6 proc. r/r.

Dlaczego banki widzą szczyt inflacji w drugim kwartale?

Prognoza ta jest pochodną zgody prezesa URE na wyższe ceny energii – prądu i gazu – dla odbiorców indywidualnych. Efekt wzrostu nie będzie widoczny od razu, ale analitycy różnych banków prezentują różne terminy, w którym ma nastąpić szczyt. Zdaniem Banku Pekao będzie to nie w czerwcu, a w kwietniu, kiedy to inflacja wyniesie 9,4 proc. Na podobnym poziomie, powyżej 9 proc., wskaźnik ten prognozują analitycy ING, którzy dodatkowo przewidują, że gaz może być tańszy wiosną, ale rosnące ceny prądu z nami zostaną.

Prezes URE zatwierdził nowe taryfy

Od stycznia 2022 roku prąd zdrożenie nawet o 21 złotych. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki przyjął nowe taryfy.

„W wyniku zatwierdzenia nowych taryfy na obrót (sprzedaż) energią elektryczną odbiorcy w grupie G11, dla których sprzedawcą z urzędu są firmy Enea, Energa, PGE i Tauron, zapłacą za energię ok. 17 złotych netto miesięcznie więcej (37 proc.). Natomiast wzrost stawek dystrybucji dla tych odbiorców wyniesie średnio 9 proc. - nominalnie część dystrybucyjna rachunku w grupie G11 może wzrosnąć od 3,70 zł do 4,50 zł netto miesięcznie” – czytamy w komunikacie prezesa URE.

Paradoks tarczy antyinflacyjnej

Z kolei mBank ostrzega, że im dłużej będzie obowiązywała tarcza antyinflacyjna, tym wprawdzie niższa będzie niższa inflacja w 2022, ale wyższa w 2023 r. A tarcza może z nami zostać dłużej, bo premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że jeśli po upływie kilku miesięcy, na które została wprowadzona, inflacja nadal będzie wysoka (i nie ustaną zewnętrzne okoliczności, które ją podbijają – w narracji rządowej za wysokie ceny odpowiadają bowiem okoliczności niezależne od Polski), to tarcza zostanie wydłużona.

Niezależni ekonomiści komentują, że to błąd, bo jednym ze sposobów na spowolnienie inflacji jest cięcie transferów społecznych, a nie uruchamianie nowych (vide: dodatek osłonowy, który ma trafić do połowy polskich gospodarstw domowych, choć nie do wszystkich w pełnej wysokości). Obniżanie podatków na paliwa, gaz i ciepło to też leczenie objawów, bo gdy podatki wrócą do podstawowej wysokości, rachunki ponownie staną się bolesne.

Czytaj też:
Podwyżki cen prądu potwierdzone. Nawet o 21 zł więcej

Opracowała:
Źródło: Rzeczpospolita