Ceny ropy naftowej jednak mogą spadać. Dobry sygnał z rynku w kierunku kierowców

Ceny ropy naftowej jednak mogą spadać. Dobry sygnał z rynku w kierunku kierowców

Tankowanie samochodu
Tankowanie samochodu Źródło: Shutterstock / Syda Productions
Po decyzjach banków centralnych – w tym Rady Polityki Pieniężnej – pora na zmianę głównego tematu na rynkach. Teraz inwestorzy zainteresowali się cenami ropy.

Za nami posiedzenia najważniejszych banków centralnych. Swoje decyzje podejmowały Fed, EBC oraz BoE. Wczoraj przyszedł czas na RPP, która nie rozczarowała i podniosła stopy procentowe o 50 pb, zgodnie z szerokim konsensusem, choć zdarzało się słyszeć głosy za ruchem o 75 pb.

Ceny ropy naftowej mogą spadać

Po decyzjach banków centralnych, rynki w tym momencie mocniej zaczynają żyć tym, co dzieje się na rynku ropy naftowej. Oczywiście cena benzyny na stacjach w Polsce spadła w lutym do poziomu 5,25 – 5,30, ale to nie było pokłosie spadku cen ropy na globalnych rynkach, a jedynie tymczasowej obniżki podatku VAT.

Na rynku ropy naftowej rośnie prawdopodobieństwo wystąpienia większej zmienności. Osobiście uważam, że spadki cen w najbliższym czasie są dużo bardziej prawdopodobne, niż dalsze wzrosty. Wynika to z kilku czynników. Tematem numer jeden na ten moment są trwające negocjacje pomiędzy USA a Iranem. Gra toczy się o zniesienie sankcji i przywrócenie porozumienia nuklearnego z 2015 roku, kiedy u władzy był Barack Obama. Gdyby doszło do porozumienia, wówczas na rynek ponownie trafiłaby irańska ropa, co naturalnie zwiększyłoby podaż. Oczywiście nie stałoby się to od razu.

Na spadki cen przyjdzie poczekać

Zanim fizycznie doszłoby do tego zjawiska, musiałoby minąć kilka miesięcy. Iran mógłby dostarczyć na rynek 1,6 mln baryłek dziennie. Jakie są szanse na realizacje takiego scenariusza? Departament Stanu USA mówi, że rozmowy są na ostatnim etapie. Z kolei z wypowiedzi rosyjskiego głównego negocjatora ds. nuklearnych wynika, że rozmowy są na „finiszu”. O postępach mogą świadczyć częściowe zniesienia sankcji przez USA w miniony weekend. Dla Iranu to jednak za mało. Kraj ten domaga się gwarancji utrzymania porozumienia. Iran ma w ręku kilka dużych asów przetargowych. Już w grudniu wzbogacał uran do poziomu 90 proc., czyli takiego, który umożliwia użycie broni jądrowej. Wcześniej kraj ten wzbogacił surowiec do 60 proc. W ten sposób chciał prawdopodobnie wzmocnić swoją pozycję negocjacyjną podczas rozmów, które ponownie rozpoczęły się pod koniec minionego roku.

Jeśli stronom uda się uzgodnić nowy układ, wówczas czeka nas 1-2-miesięczny okres przygotowawczy do jego realizacji. Oznacza, to, że potencjalnie sankcje naftowe wobec Iranu mogłyby zostać złagodzone do połowy roku. Reakcja rynku byłaby jednak natychmiastowa, co oznaczałoby korektę w notowaniach. Wysokie wyceny surowca (najwyżej od 2014 roku) zwiększają prawdopodobieństwo spadków. Do tego dochodzą inne czynniki fundamentalne.

Międzynarodowa Agencja Energetyczna, podobnie zresztą jak komitet techniczny OPEC zakładają, że w tym roku na rynku będziemy mieli nadwyżkę podaży (OPEC cały czas zwiększa wydobycie). W całym 2021 roku rynek znajdował się w deficycie. Nie oznacza to, że zmaleje popyt. Po prostu prognozowany jest wzrost wydobycia, a sprawa Iranu dodatkowo może ją zwiększyć. Dużo też będzie zależeć od ropy z USA. Wydobycie z łupków nie wróciło tam jeszcze do poziomu sprzed pandemii. Szacunki zakładają, że Stany Zjednoczone zwiększą je o 1 mln baryłek dziennie do 17,7 mln. Operatorzy reagują na wyższe ceny i uruchamiaj więcej platform wiertniczych.

Czytaj też:
Zmasowany atak na magazyny ropy naftowej. Przestępcy uderzyli jednocześnie

Źródło: TMS Brokers / Łukasz Zembik