Od grudnia samorządy będą musiały zmniejszyć zużycie energii elektrycznej o 10 proc. Nie jest to rekomendacja, a obowiązek nałożony przez ustawę o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku.
Samorządy nie rozumieją wytycznych
Zadanie nie jest łatwe nie tylko dlatego, że wymaga wdrożenia nowych zasad oszczędzania energii i egzekwowania ich, ale wątpliwości budzą już same kryteria oszczędzania. O ile wzór na wyliczenie zużytej energii nie sprawia samorządowcom kłopotów interpretacyjnych, to w przepisach nie jest wskazane, czy osiągnięty wynik należy odnosić do średniego zużycia energii w miesiącach lat 2018-2019, czy do grudnia ubiegłego roku lub innego okresu.
Nie wiedzą zatem, jaki próg oszczędności przyjąć. Precyzja jest ważna, bo za niewykonanie obowiązku Prezes Urzędu Regulacji Energetyki może nałożyć karę w wysokości 20 tys. zł.
Wprawdzie Ministerstwo Klimatu i Środowiska udostępniło samorządowcom tabelę w Excelu z formułami obliczeniowymi i wynika z nich, że chodzi o średniomiesięczne zużycie w latach 2018-2019, ale samorządowcy podnoszą, że robienie takich odniesień jest niemiarodajne. Zużycie energii w różnych miesiącach jest różne: największe w styczniu i lutym, mniejsze wiosną, latem – znów duże, co ma związek z włączaniem klimatyzatorów.
Tabelka nie stanowi źródła prawa – podnosi Adrian Pokrywczyński ze Związku Powiatów Polski powiedział w rozmowie z serwisem Prawo.pl, że „tabelka nie stanowi źródła prawa”.
Gaszenie światła, ładowanie telefonów w domu
Z konkretami czy nie, od jutra urzędy muszą ograniczać zużycie energii. Pomysły, które mają pomóc osiągnąć ten cel, są różne i będą wymagały od urzędników przyzwyczajenia się do nowych zasad. Gaszenie światła, gdy wychodzi się z pustego pomieszczenia, to już oczywistość. Urzędnicy będą też zachęcani do tego, by w ciągu dnia w ogóle nie zapalać światła i zadowolić się światłem naturalnym. W urzędach trwa wymiana żarówek na energooszczędne, gdzieniegdzie znikną czajniki elektryczne i lodówki (nie całkowicie, ale będzie ich mniej).
A może wprowadzić zakaz ładowania prywatnych telefonów w miejscu pracy? Telefon podczas pełnego ładowania zużywa około 0,015 kWh. Ładowanie urządzenia co drugi dzień oznacza zużycie 2,7 kWh, co przy obecnych cenach kosztuje niecałe 2 zł rocznie. Czy to dużo? W warunkach domowych nie, ale w dużych urzędach, gdzie pracuje kilkaset osób (na przykład w urzędach wojewódzkich i marszałkowskich), może to już mieć znaczenie.
Czy zakaz ładowania telefonu przy wykorzystaniu gniazdka w miejscu pracy to jednak nie przesada? Każdemu czasem zdarza się nie naładować telefonu z wyprzedzeniem, więc robi to przy pierwszej możliwej okazji. Strach, że właśnie robi się coś niezgodnego z prawem, za co może grozić upomnienie od szefostwa, powoduje duży dyskomfort.
Czytaj też:
Chcesz zapłacić mniej za ogrzewanie i prąd? Ostatni dzień na złożenie wniosku