20 lat od deklaracji, że przyjmiemy euro. Ile na tym tracimy?

20 lat od deklaracji, że przyjmiemy euro. Ile na tym tracimy?

Euro
Euro Źródło:Shutterstock / BurAnd
Z przystąpieniem do strefy euro wiążą się pewne ryzyka, np. brak możliwości reagowania banku centralnego na kryzysy walutowe, ale lista korzyści jest dłuższa – przekonuje „Rzeczpospolita”. Polacy mają jednak wyrobione zdanie na ten temat.

W maju minie 20 lat od wejścia Polski do Unii Europejskiej. Rządzący zobowiązali się wtedy nie tylko do systematycznego wdrażania wspólnotowego prawa, ale także wprowadzenia Polski do strefy euro. Temat jest jednak na tyle niepopularny, że żaden rząd nie zdecydował się nawet na poważną dyskusję o zmianie waluty. W Narodowym Banku Polskim nie ma nawet departamentu do spraw integracji ze strefą euro.

Euro w Polsce. Bilans zysków i strat

Kilka państw, które razem z nami weszły w 2004 roku do UE, przyjęły już wspólną walutę (dotyczy to m.in. Litwy, Słowacji i Malty). „Rzeczpospolita” podkreśla, że lista korzyści płynących z przyjęcia waluty wspólnotowej jest bardzo długa. „Eksperci zgodnie od lat wskazują tu wzrost wiarygodności polityki gospodarczej, eliminację ryzyka kursowego, niższe stopy procentowe, tańsze kredyty oraz wzrost konsumpcji, inwestycji, obrotów handlu zagranicznego, konkurencji i efektywności. Wszystko to przekłada się na podbicie dynamiki wzrostu gospodarczego. Wiele zależy tu od otoczenia gospodarczego, ale też politycznego w momencie wstępowania do strefy euro” – czytamy.

W raporcie „Droga do euro, plan działań” przygotowanym przez Fundację Res Publica przy wsparciu Fundacji Wolności Gospodarczej napisano, że na Słowacji przystąpienie do strefy euro przyczyniło się do zwiększenia PKB o 7 proc. Natomiast stracone możliwości wzrostu związane z brakiem euro w Polsce wedle różnych wyliczeń wahają się od 2,5 do 7,5 proc. PKB.

Przeciwnicy wstąpienia do strefy euro wskazują na koszty całej operacji oraz utratę części suwerenności: nasza polityka monetarna trafi bowiem pod skrzydła Europejskiego Banku Centralnego, tak więc RPP nie będzie mogła podejmować decyzji ws. stóp procentowych. „Polska zyskałaby jednak wpływ na decyzje EBC. Należałoby też wypełnić kryteria formalne przystąpienia do strefy euro” – przypomina „RP”.

Polacy nie chcą euro

A czego chcą Polacy? „Czy Pana/Pani zdaniem nowy rząd KO, Trzeciej Drogi i Lewicy powinien dążyć do wprowadzenia w Polsce waluty euro?" – pytanie tej treści usłyszeli uczestnicy sondażu przeprowadzonego przez pracownię IBRiS dla Radia ZET. Aż 62,9 proc. respondentów nie chce działań w tym kierunku, z czego 43,4 proc. odpowiedziało „zdecydowanie nie", zaś 19,5 proc. „raczej nie". Przeciwnego zdania jest 21,2 proc. ankietowanych, odpowiedzi „zdecydowanie tak" udzieliło jedynie 7,9 proc. badanych, a pozostałe 13,3 proc. „raczej tak".

Wejściu Polski do strefy euro sprzeciwiają się przede wszystkim wyborcy PiS (85 proc.). 43 proc. respondentów, którzy opowiadają się za wprowadzeniem europejskiej waluty to zwolennicy obozu liberalno-demokratycznego (KO-PL2050-PSL-Lewica).

O przyjęcie euro pytany był w audycji „Gość Radia Zet" Michał Kobosko, poseł Trzeciej Drogi. – Powiedzieliśmy o tym, że Polska powinna wznowić proces przygotowania do przyjęcia euro. Dziś lub jutro nie ma takiej możliwości – powiedział jeden z liderów Polski 2050.

Czytaj też:
Zandberg o braku reakcji NBP na zamieszanie ze złotym. „Przyzwyczaiłem się”
Czytaj też:
Czy Tusk dotrzymał obietnicy w sprawie KPO? Zdania podzielone

Opracowała:
Źródło: Rzeczpospolita / Wprost