Poczta Polska. Pracownicy znaleźli sposób na uniknięcie zwolnień

Poczta Polska. Pracownicy znaleźli sposób na uniknięcie zwolnień

Poczta Polska
Poczta Polska Źródło:Shutterstock
Związki zawodowe chcą zablokować restrukturyzację Poczty Polskiej - pisze „Rzeczpospolita". Wstępowanie do organizacji ma uchronić pracowników przed planowanymi zwolnieniami.

Dziś w warszawskim Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” zaplanowano spotkanie kierownictw Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a także Ministerstwa Aktywów Państwowych z zarządem Poczty Polskiej i pocztowymi związkowcami. Jak podaje "Rzeczpospolita", spotkanie to ma się odbyć z inicjatywy szefowej resortu pracy Agnieszki Dziemianowicz-Bąk i – jak twierdzi gazeta – nie było konsultowane wewnątrz rządu, także z resortem aktywów. W zaproszeniu skierowanym przed spotkaniem do zwiazkowców, ministra pracy stwierdza, że jej zdaniem „kluczowe znaczenie” dla powodzenia przemian Poczty będzie miała „partnerska współpraca ze związkami zawodowymi”.

Jak na razie, związkowcy sprzeciwiają się wszelkim planom restrukturyzacji. W zeszłym tygodniu zrzeszony w OPZZ Związek Zawodowy Pracowników Poczty (ZZPP) i pocztowa Solidarność skierowali w tej sprawie list do najważniejszych osób w państwie. W ich ocenie plany restrukturyzacji będą wiązać się ze zwolnieniem nawet 10 tys. z przeszło 60 tys. pracowników. Związkowcy podkreślają, że nigdy nie zgodzą się na „bezsensowną redukcję zatrudnienia, prowadzącą jedynie do dalszego pogorszenia jakości świadczonych usług i utraty klientów (…), a więc faktyczną likwidację spółki” oraz na „transformację rozumianą wyłącznie jako cięcie kosztów”. W ich opinii właściciel „bezprzykładnie i celowo” niszczy spółkę.

Poczta Polska. Znaleziono sposób na zwolnienia

Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że w Poczcie Polskiej oficjalnie działa 97 organizacji związkowych. Kwestią czasu jest pojawienie się kolejnych. – Organizacje związkowe to przede wszystkim forma ochrony przed zwolnieniami. Zakładają je głównie pracownicy, którzy są w ochronie przedemerytalnej, więc nie mogą stracić pracy. Zbierają kilka do kilkunastu osób bez ochrony emerytalnej i powołują do zarządu nowego związku, tym samym zyskując ochronę przed zwolnieniem dla tych, którzy jej nie mieli. To absolutne wynaturzenie celu istnienia związku – mówi rozmówca dziennika, dobrze znający sytuację wewnątrz Polskiej.

Dwa największe związki, czyli Solidarność i ZZPP próbują temu przeciwdziałać, ale nic nie mogą im zaoferować, więc taka drobnica się rozbudowuje. Z danych, które przytacza gazeta wynika, że na dziś chronionych jest już ponad 700 osób, a koszt wynagrodzeń pracowników oddelegowanych do prowadzenia działalności związkowej w roku ubiegłym sięgnął 10 mln zł. Ponadto, koszty generuje też obsługa Funduszu Socjalnego Poczty (na jego koncie jest 250 mln zł).

Rozmówcy gazety zwracają uwagę, że przejawem patologii panującej w spółce jest fakt, iż szef ZZPP Robert Czyż jest jednocześnie członkiem rady nadzorczej. – Organizuje strajk ostrzegawczy i jest w sporze zbiorowym ze spółką. W sporze tym żąda podwyżki o 1000 zł miesięcznie dla każdego pracownika – mówi nasz rozmówca.

– Taka podwyżka oznaczałaby zwiększenie kosztów pracy o 1,2 mld zł, co doprowadziłoby Pocztę do upadłości. Tego przewodniczący ZZPP zapewne nie chce, zakłada więc najwyraźniej, że reszta rady nadzorczej, której jest członkiem, nie przychyli się do podwyżki, o którą walczy jako szef związku. Sen wariata – dodaje.

Tusk o sytuacji w Poczcie Polskiej

Kwestia zwolnień w Poczcie Polskiej pojawiła się podczas piątkowego spotkania premiera Donalda Tuska z mieszkańcami Białegostoku. W pewnym momencie głos zabrała pracownica spółki, apelując do szefa rządu, by zainteresował się losem pracowników, którym grożą zwolnienia. Tusk przyznał, że rozmawiał na temat sytuacji w Poczcie Polskiej z nowym ministrem aktywów państwowych Jakubem Jaworowskim, zapowiedział też spotkanie z nowym szefem spółki Sebastianem Mikoszem.

– Będę chciał usłyszeć od niego uczciwy i pilny raport z tego, jak wykorzystał te tygodnie, od kiedy jest tam prezesem. Oczywiście zmiany są konieczne, bo inaczej padniecie, ale wolałbym, żeby to nie była konfrontacja typu: załoga strajkuje, prezes nie wie, co zrobić, a ja załamuję ręce, tylko żebyśmy wspólnie usiedli i zastanowili się, w jaki sposób (wprowadzić zmiany – red.) możliwie bez ludzkich strat. A jak będą potrzebne takie bolesne decyzje, to żeby znaleźć sposób łagodzenia skutków – powiedział premier.

– Czasami bywam twardy wobec postulatów związkowych, ale znam sytuację w Poczcie Polskiej i wiem, że musimy się tutaj porozumieć i znaleźć rozwiązanie – dodał.

Czytaj też:
Nowy prezes Poczty Polskiej: „Przespała wzrost kilku usług"
Czytaj też:
Poczta Polska uratowana? Lada dzień otrzyma gigantyczny przelew

Źródło: Rzeczpospolita