Podatek od reklam. Przeciwko czemu protestują media?

Podatek od reklam. Przeciwko czemu protestują media?

Kamera telewizyjna
Kamera telewizyjna Źródło: Shutterstock / Microgen
Od godzin porannych 10 lutego trwa protest mediów pod hasłem #MEDIABEZWYBORU. Część wydawców podpisała się pod wspólnym listem do rządu. Przeciwko czemu protestują?

Media mają zostać objęte nowym podatkiem. Rząd szuka w ten sposób pieniędzy na finansowanie walki ze skutkami pandemii COVID-19, a przynajmniej tak tłumaczy to w uzasadnieniu do projektu ustawy. „W związku z długofalowymi konsekwencjami pojawienia się i rozprzestrzeniania wirusa SARS CoV-2 oraz jego wpływem na zdrowie społeczeństwa ustawodawca widzi konieczność wprowadzania szczególnych rozwiązań, ułatwiających podejmowanie działań minimalizujących jego skutki dla zdrowia publicznego” – napisano.

„Wprowadzenie do porządku prawnego składek od reklamy internetowej i konwencjonalnej, z których wpływy zasilą fundusze w szczególny sposób zaangażowane w usuwanie skutków epidemii SARS CoV-2” – czytamy dalej.

Pieniądze na trzy fundusze

Pieniądze ze składek mają trafić do trzech funduszy. Pierwszy z nich to dobrze znany Narodowy Fundusz Zdrowia. Na ten cel przeznaczone będzie 50 proc. wpływów z nowego podatku. Drugi to Fundusz wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Na ten cel trafi 35 proc. składek. Celem jego działania będzie wspieranie rozwoju mediów, promowanie dziedzictwa narodowego, polskiego dorobku kulturalnego i sportu, a także rozwoju radiofonii i kinematografii. Trzeci fundusz, który otrzyma 15 proc. wpływów z podatku to Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków. Jak napisano w uzasadnieniu projektu ustawy, zajmie się on finansowaniem pilnych prac konserwatorskich i restauratorskich.

Podatek uderzy w małe firmy

Pomysłodawcy protestu zwrócili uwagę także na fakt, że na nowym podatku ucierpią nie tylko wielkie koncerny, do których należy część mediów, ale także mali, lokalni wydawcy. To oni są część ważnym źródłem informacji dla społeczności lokalnych i to właśnie dla nich nowa danina może być najbardziej niebezpieczna.

„Według szacunków firmy określane przez rząd jako „globalni cyfrowi giganci” zapłacą z tytułu wspomnianego haraczu zaledwie ok. 50-100 mln zł w porównaniu z 800 mln zł, jakie zapłacą pozostałe aktywne lokalnie media” – napisano w liście do władz.

W projekcie ustawy zawarto zapis, który nakłada granicę 1 mln zł przychodu z reklam rocznie. Jeśli wydawnictwo przekroczy tę kwotę, będzie zobowiązane do odprowadzania daniny. Będzie to dotyczyć telewizji, radia i internetu. Wyjątkiem ma być prasa, dla której ta granica ma zostać ustawiona na poziomie 15 mln złotych.

Stawki dla reklamy konwencjonalnej też są inne:

  • Stawki podstawowe wyniosą w przypadku prasy 2 proc. dla przychodów nieprzekraczających 30 mln zł i 6 proc. w zakresie przychodów powyżej tej kwoty – po uwzględnieniu kwoty wolnej od składki, a gdy przedmiotem reklamy będą towary kwalifikowane, stawki te wyniosą odpowiednio 4 i 12 proc.
  • W przypadku mediów innych niż prasa stawki podstawowe wyniosą 7,5 proc. od przychodów nieprzekraczających 50 mln zł i 10 proc. w zakresie przychodów przekraczających tą kwotę – po uwzględnieniu kwoty wolnej od składki, a gdy przedmiotem reklamy będą towary kwalifikowane, stawki te wyniosą odpowiednio 10 i 15 proc.

Czytaj też:
Robert Feluś: Bez wolnych mediów społeczeństwo będzie chore

Źródło: WPROST.pl / gov.pl