– W czasach kryzysu jest to wręcz niestosowne, ale rosną nam, póki co, zamówienia. Oczywiście odpowiedź tłumacząca ten fakt jest banalna. Ludzie piją więcej, bo siedzą w domach, a dodatkowo marzec jest nadzwyczajnie ciepły. Jednak mnie szczególnie cieszy, że sprzedaż rośnie tam, gdzie sklepy są otwarte i klient ma szansę wyboru – zauważa Palikot.
Przedsiębiorca jest przekonany, że po opanowaniu sytuacji nastąpi gwałtowny skok koniunktury i powrót do szybkiego tempa rozwoju.
– Przykładem są oczywiście Chiny. Dlaczego w Europie to miałoby trwać dłużej? W szczególności w Polsce, gdzie przez wywołanie paniki oraz dyscyplinę ludzi uda się raczej ograniczyć, i to znacznie, liczbę zachorowań – dodaje.
Zadaniem Palikota Europa i USA dość szybko wprowadzą leki i szczepionki.
– Co nie zmienia faktu, że te dni są trudne i przykre, a dla niektórych tragiczne. Jednak nie wszyscy pogrążają się w recesji, a powrót do normalności raczej będzie szybszy niż wolniejszy – twierdzi były polityk.
Palikota zastanawia jednak, po co wywołano taką panikę i kto na tym zarobi.
– Dlaczego nie kupiono odpowiedniej ilości masek, testów i nie wprowadzono ich przy wejściach do miejsc pracy? Kto zgarnie większość gigantycznych pieniędzy pomocowych dla gospodarki i czy nie taniej było zainwestować w testy? Ani cel, ani intencje nie są jasne – dodaje.
Janusz Palikot to były kontrowersyjny polityk lewicy, który po odejściu z polityki, w 2016 roku kupił browar Tenczynek od innego polityka i przedsiębiorcy - Marka Jakubiaka. Do dziś w podkrakowski browar zainwestował ponad 40 mln zł.
Czytaj też:
Był królem marketingu szokującego. Co dziś robi Janusz Palikot?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.